– Wydaje się Zbisławie, ze masz fotograficzna pamięć – zachęcał Pawlikowski. – Powiedz jaka była ta Częstochowa kilkadziesiąt lat temu.
– Doskonale pamiętam sklepy. Warsztaty rzemieślnicze, a nawet nazwiska wielu częstochowian, którzy mieszkali pod konkretnymi numerami – tłumaczył Zbisław Janikowski. – Częstochowa lat 50. czy 60. To było zupełnie inne miasto. Pełne ludzi i pustych ulic. Mam w tym momencie na myśli ruch samochodowy. Pojazdy, to była rzadkość. Może dzięki temu kwitło życie w alejach. Ludzie się przechadzali, robili zakupy, załatwiali różne sprawunki. Jak się teraz ładnie mówi „w weekendy” najbardziej zapchane były parki podjasnogórskie i III aleja. Ludzie pokonywali pieszo spore odcinki. A teraz? – to już zupełnie inny świat.
Zbisław Janikowski (rocznik 1939) ma na swoim koncie liczne publikacje. Można je skatalogować jako wspomnienia, opowieści o mieszkańcach regionu i wydarzeniach z przeszłości. Wśród nich są takie jak: „Moje dni Częstochowy”, czy „Częstochowskie szopki noworoczne”. Nie stroni od satyry. Publikacja zatytułowana „Pieska książka kucharska” została zilustrowana przez naszego redakcyjnego rysownika i satyryka Tomka Wolskiego. W eterze usłyszymy gawęd Zbisława Janikowskiego w lokalnych rozgłośniach radiowych.
46