Na pierwszej rozprawie, która odbyła się wczoraj, prokurator odczytał akt oskarżenia. Objęty nim 41-letni Grzegorz S. – pacjent szpitala – odrzucił zarzuty. Sąd przesłuchał też kilkoro uczestników zdarzenia. Pozostali świadkowie będą odpowiadali na pytania na kolejnych rozprawach.
Tragedia, której dotyczy proces, rozegrała się 2 marca 2010 r. W nocy w budynku Wojewódzkiego Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublińcu wybuchł ogień. Do akcji wkroczyła straż, przeprowadzono ewakuację, jednak cztery osoby straciły życie. Jeden pacjent zginął w płomieniach, drugi zmarł już po wyniesieniu przed budynek, a dwie kolejne osoby zmarły w szpitalach.
Na całym oddziale przebywało wówczas ponad 100 pacjentów. Jak ustalono w czasie śledztwa, ogień został zaprószony przez Grzegorza S. Według biegłych pożar powstał od żaru palonego przez niego papierosa. Zajął się materac, a później inne elementy wyposażenia oddziału. Ze śledztwa wynika, że S. początkowo sam usiłował gasić pożar, ale kiedy płomienie zaczęły się rozprzestrzeniać – uciekł.
Mężczyźnie postawiono zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia wielu ludzi. Grozi za to kara od sześciu miesięcy do ośmiu lat więzienia. W ocenie biegłych psychiatrów Grzegorz S., będący wówczas pacjentem szpitala, w chwili czynu miał ograniczoną, ale nie zniesioną całkowicie poczytalność, może więc odpowiadać karnie.