Na sali sądowej pojawiło się dziś około trzydzieścioro sympatyków Radia Maryja, którzy obserwowali przebieg rozprawy w procesie Andrzeja K., oskarżonego o atak na dziennikarkę Polsatu w czasie pielgrzymki słuchaczy rozgłośni o. Tadeusza Rydzyka. Dziś zeznawali policjanci, którzy przed rokiem interweniowali wobec mężczyzny, tuż po zajściu na błoniach jasnogórskich.
– Otrzymaliśmy zgłoszenie od dyżurnego. Po przybyciu na miejsce z relacji dziennikarzy Polsatu uzyskaliśmy informację, że reporterka została uderzona w twarz oraz, że doszło też do zniszczenia kamery – relacjonował jeden z policjantów. – Wskazano nam również obecnie oskarżonego jako sprawcę. Ponieważ wokół niego była grupa ludzi, którzy utrudniali nam czynności, poprosiliśmy obecnie oskarżonego do radiowozu. Część osób poszła za nim i utrudniała nadal czynności. Obrzucano nas inwektywami, wyzywano od złodziei, mówiono, że policja bije ludzi pod krzyżem oraz że jest winna katastrofy smoleńskiej. Kilkakrotnie poprosiliśmy oskarżonego, by wsiadł do radiowozu, abyśmy mogli przejechać na posterunek w celu przeprowadzenia czynności. Mężczyzna nie reagował na nasze pytania ani polecenia. Pouczyliśmy go, że jeśli się to nie zmieni, użyjemy wobec niego środków przymusu bezpośredniego. Ponieważ nie przyniosło to rezultatu, byliśmy zmuszeni siłą umieścić go w radiowozie.
W czasie rozprawy sympatycy stacji o. Tadeusza Rydzyka głośno komentowali zeznania policjantów i śmiali się. Sąd dbając o powagę urzędu musiał dyscyplinować publiczność.
– Jeśli publiczność się nie uspokoi, zostanie usunięta z sali – zapowiedział sędzia.
– Siłom – dopowiedział starszy mężczyzna (zapis fonetyczny zamierzony – mężczyzna tak właśnie wymówił wyraz). I momentalnie został wyproszony za drzwi.
Po przesłuchaniu policjantów obrońca oskarżonego złożył wniosek o powołanie biegłego, mającego ocenić, jakie szkody w sprzęcie pracowników telewizji mogły powstać w wyniku zajścia.
Wcześniej o sprawie pisaliśmy tutaj.