Tej treści telefon odebrała nasza redakcyjna koleżanka. Rozżalona Czytelniczka (podała imię i nazwisko dziennikarzom redakcji) narzekała na fatalną sytuację sanitarną jaka od lat ponoć panuje w Częstochowskiej dzielnicy Kawodrza. Rów przy ul. Głównej zmienił się w cuchnący rynsztok, gdzie do wypełnionej deszczówką wody ktoś wpuszcza nieczystości.
– Za rękę nie złapałam więc nie posądzam, ale domyślam się kto to może być – tłumaczy mieszkanka dzielnicy. – Raz zapach jest bardziej intensywny, innym razem słabnie. Sytuację pogarsza wysoka temperatura. Zwłaszcza w ciepłe dni fetor powoduje mdłości.
Sprawdziliśmy. Przy ulicy Głównej (kilkaset metrów od skrzyżowania z ul. Jadwigi jadąc w kierunku na Blachownię) po prawej stronie znajduje się rów. Powinien gromadzić deszczówkę, tymczasem można tam znaleźć mnóstwo różnych odpadków: od butelek i papierów po kawałek wózka dla niemowlaka. Nad tym zbiorowiskiem unosi się specyficzny zapach szamba.
– Dziękuje za zgłoszenie. Sprawę wyjaśnimy z pracownikami Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta – tłumaczy Bogusław Mraz, dyżurny w częstochowskiej Straży Miejskiej. – Dotychczas nikt z mieszkańców tego rejonu nie sygnalizował problemu.
Średniowiecze w XXI wieku? – a jednak! Wierzyć się nie chce, ale to prawda. Setki lat temu ludzie z braku kanalizacji wylewali nieczystości tuż pod nosem swoich rodzin i sąsiadów. Nie mieli oczywiście świadomości, że za sprawą zarazków mogą stać choroby. Czyżby częstochowianom groził regres? Do sprawy wrócimy.