Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Rozmowa. Na paralotni po wolność…
Sporty ekstremalne cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem wśród młodych ludzi. Jednym z bardziej „rozchwytywanych” sportów tego typu jest paralotniarstwo. Dostarcza niezwykłych wrażeń za każdym razem, gdy odrywamy się od ziemi. Sport ten narodził się we Francji, gdzie nie brakuje odpowiednich warunków do uprawiania paralotniarstwa. W Polsce również można znaleźć ciekawe miejsca, w których można cieszyć się z latania, stale powiększa się więc grupa zwolenników tej dyscypliny. Z jednym z nich - Grzegorzem Misiakiem, częstochowianinem, zawodnikiem i pracownikiem Szkoły Paralotniowej Airaction - mieliśmy okazję porozmawiać.

Marcin Krupiński: Na początek powiedz, jak Ty traktujesz paralotniarstwo. Jako sport czy może jako formę rekreacji? Pytam, bo spotkałem się z opinią, że dla wielu nie jest to dyscyplina sportu.
Grzegorz Misiak: Paralotniarstwo traktuję jako formę rekreacji, bo latam dla siebie. Lecz można powiedzieć, że przerodziło się to w sport. Cztery lata temu latałem przy zawodach jako fotograf, obserwowałem z boku a także pomagałem przy organizacji imprez. Rok temu zdecydowałem się wystąpić w zawodach, zobaczyć jak to jest. Bardzo mi się to spodobało i postanowiłem, że muszę wystartować również w tym roku i trochę się pościgać się z pilotami z całego świata.

M.K.: W Polsce paralotniarstwo pojawiło się pod koniec lat 80. XX wieku. Kiedy i w jakich okolicznościach zetknąłeś się z lataniem? Znałeś wcześniej ludzi związanych z tą dyscypliną w Polsce?
G.M.: Ja zaczynałem bardzo „ punkowo”. W 2001 roku z kolegą, który miał paralotnię, wybraliśmy się na Jurę Krakowsko-Częstochowską, dokładnie na wzgórze Biakło pomiędzy Olsztynem a Biskupicami. Startowaliśmy w powietrze, nie znając podstaw paralotniarstwa. Trwało to przez tydzień, do momentu, w którym wleciałem na skałę i przetargałem paralotnię na pół… Wtedy stwierdziłem, że jeśli chcę dalej kontynuować latanie, to chyba dobrze by było zapisać się do szkoły paralotniowej i nauczyć się podstaw, które są bardzo ważne. Trafiłem do szkoły Airaction Waltera Wojciechowskiego i przy nim rozwijałem umiejętności. Mój pierwszy start z wysokich gór to Skrzyczne  w Szczyrku i od tamtego momentu zacząłem latać na dobre. Miałem jednak przerwę spowodowaną pracą w „Gazecie Wyborczej”, jako fotoreporter. Wróciłem jednak do paralotni. Od 6 lat latam intensywnie i coraz częściej. Cały czas się szkolę i chcę również odnosić sukcesy na zawodach.

M.K.: W szkole paralotniowej jesteś kierownikiem startu i wyciagarkowym. Pomagasz w wyszkoleniu  paralotniarzy, a na pewno jest to odpowiedzialne zajęcie. Jak Ci się pracuje z przyszłymi paralotniarzami?
G.M.: Praca nie jest łatwa. Szkolenie  początkujących adeptów np. za wyciągarką polega na tym, że podpinamy ich do liny o długości 1000 m i za pomocą wyciągarki wzbijamy ich w powietrze. Podczas takiego szkolenia w pierwszym etapie każdy ma do zrealizowania dwadzieścia lotów samodzielnych. Są różni kursanci. Tacy, którzy już po trzecim holu, dają sobie świetnie radę i nie trzeba wkładać wiele pracy w ich szkolenie. Ale są i tacy, przy których trzeba mieć więcej cierpliwości. Jest to spowodowane zapewne tym, że podczas pierwszych startów człowiek jest, że tak powiem… „zamrożony” w powietrzu. Mówimy do niego przez radio, instruujemy co ma robić, a on wtedy po prostu wyłącza się i musimy go sprowadzić  bezpiecznie na ziemię. Nie jest tak, że nie dajemy takiemu kursantowi już więcej szansy. Nie zamykamy mu drogi do latania, ale musi odczekać, odpocząć i dopiero wtedy próbujemy z nim następny raz, żeby to wyczuł. A co do zainteresowania lataniem, to mogę powiedzieć, że od 6 lat jest zdecydowanie większe. Paralotniarstwo jest najtańszym sportem lotniczym obecnie i coraz większą grupę ludzi stać na to, by spełniać swoje marzenia o lataniu.

M.K.: Ale paralotniarstwo to jednak wciąż dość drogie hobby. Ile potrzeba funduszy na sprzęt, by zacząć trenować?
G.M.: Jeśli mówimy o nowym sprzęcie, wygląda to następująco. Przy paralotniach PPG, czyli tych z napędem silnikowym, jest to koszt około 18 tys. zł. Przy paralotniach swobodnych, czyli bez napędu, potrzebować będziemy ok. 12 tys. zł. Oczywiście można też kupić sprzęt używany, na który wydamy mniej więcej połowę.

M.K.: Największym wrogiem paralotniarstwa jest niestety pogoda. Ostatnio nie doszła do skutku Polska Liga Paralotniowa, która miała odbyć się w Rudnikach. Otwarte Mistrzostwa Polski miały odbyć się w czerwcu, a przełożone zostały na sierpień. Jakie warunki atmosferyczne muszą panować, by zawody czy treningi mogły bezpiecznie się odbyć?
G.M.: Przeszkadza na pewno mocny wiatr i deszcz. Wtedy nie możemy latać. Dla początkującego pilota najlepszym czasem jest poranek i popołudnie. Nie ma wtedy  mocnej termiki i powietrze jest łagodne i spokojne. Wtedy można bezpiecznie wypuścić w powietrze nawet początkującego pilota. Przy zaawansowanym lataniu na pewno musi być termika, która daje nam możliwość podkręcania pod chmury i latania z wiatrem ku przygodzie.

M.K.: Oglądając przeróżne filmiki, kręcone z kamery na kasku paralotniarza, byłem pod wrażeniem. Jakie to uczucie, unosić się nad ziemią? Czy da się w ogóle opisać je słowami?
G.M.: Niezwykłe przeżycie i uczucie. Gdy przyjeżdżamy na startowisko, czy to na płaskim terenie czy w górach, myślimy tylko i wyłącznie o lataniu. Każdy lot jest już przygotowywany dzień wcześniej – ładowanie wariometru czy gps-a, sprawdzanie prognozy pogody itp. A gdy już lecimy, podziwiamy widoki. Na płaskim terenie widzimy miasta, pola, łąki, fabryki, a w górach patrzymy na przepiękne grzbiety, ośnieżone czy zalesione. Każde miejsce, nad którym się lata, ma swoją magię.  Niesamowite jest również to, że często latamy razem z ptakami w kominie termicznym. Latanie to wolność.

M.K.: Jak zachęcić ludzi do uprawiania paralotniarstwa? Gdzie potencjalni kursanci powinni się zgłosić?
G.M.: Proponuję przyjechać na lotnisko do Rudnik koło Częstochowy, do Szkoły Paralotniowej Airaction. Można zobaczyć, jak to wygląda z bliska. Można spróbować swoich sił i zapisać się na kurs. Szkoła działa już od 6 lat i wyszkoliło się w niej już wielu paralotniarzy, którzy z powodzeniem startują w wysokich górach czy tez na płaskim terenie.

M.K.: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia oraz samych wspaniałych wrażeń tam na górze.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl