Kamil „Kynes” Kacperak: Może na początek powiedz, jakie masz wrażenia po finałach World Cyber Games w Korei. Wiem, że grudniowe finały w Busan nie ułożyły się po Twojej myśli, ale opowiedz proszę jak tam było.
Dominik „SLiDeR” Rogacki: W Korei było świetnie. Ja pojechałem tam w sumie na wycieczkę (śmiech). Oczywiście starałem się przygotować do tych zawodów jak najlepiej. Starałem się grać jak najwięcej w Starcrafta, ale niestety mam trochę za mało czasu. Praca nie pozwala mi na skupianie się tylko i wyłącznie na graniu. Więc, tak jak już powiedziałem – pojechałem na wycieczkę. Było wspaniale. Organizacja była świetna, świetna była ekipa z Polski i oczywiście Samsung Polska także.
Kynes: Kto był najlepszy na WCG. Dalej dominuje Korea?
SLiDeR: Koreańczycy byli, jak zawsze poza zasięgiem. Polska drużynowo zajęła drugie miejsce ex aequo z Chinami. Był to naprawdę duży wyczyn. Samsung Polska chcąc podziękować za ten sukces, oczywiście nie mój tylko kolegów z polskiej ekipy (śmiech), zaprosił naszą reprezentację do klubu, gdzie świętowaliśmy i mieliśmy okazję lepiej się poznać. Było naprawdę super.
Kynes: Jak podoba Ci się na Electronic Games Party w Kłomnicach? Jesteś tu pierwszy raz?
SliDeR: Jestem tu pierwszy raz. Przyjechałem tutaj, bo w sumie mam niedaleko. Jestem wielunianinem i mam do Kłomnic jedyne 90 km. Ogólnie to staram się jeździć na wszystkie turnieje Starcrafta – jeśli tylko mam wolne i czas. Wydaję mi się, że mam duże szanse wygrać tu jakieś nagrody – Top-3 jest w moim zasięgu. Organizacyjnie wszystko jest w porządku. Wiadomo są pewne obsuwy, ale one zdarzają się wszędzie. Jeżdżę na takie turnieje od 2004 roku i coś o tym wiem (śmiech).
Kynes: Jak wygląda sprawa z poziomem zawodników. Poziom jest wyrównany, czy jest przepaść pomiędzy niektórymi zawodnikami, biorącymi udział w turnieju?
SliDeR: Przepaść niestety jest… Jest spora rozbieżność w umiejętnościach graczy. Oczywiście przyjechało tutaj sporo czołowych polskich graczy, ale nie ma tu nikogo z czołówki europejskiej. Myślę oczywiście o polskiej czołówce europejskiej. Niestety oni na takie turnieje nie przyjeżdżają. Jeżdżą jedynie na największe turnieje w Europie i na świece – zarabiają na tym kupę kasy. Nie oszukujmy się na EGP niestety nie ma wielkich pieniędzy – tu jest za mały prestiż. Najlepsi gracze po prostu kalkulują swój wolny czas. Przed każdym wyjazdem zastanawiają się, co mogą zyskać, a co mogą stracić.
Kynes: Wspominałeś, że pracujesz i przez to masz mniej czasu na granie. Powiedz nam gdzie pracujesz, w jakiej branży?
SliDeR: Pracuję w logistyce. Jestem spedytorem – dbam o kierowców i samochody itd.
Kynes: Jednak pomimo pracy znajdujesz czas na granie – w sumie zawodowe…
SliDeR: Nie, nie. To nie jest zawodowe granie. Ja już powiedziałem jakiś czas temu, że ja nie jestem zawodowym graczem. Grę traktuję, jako hobby i nigdy nie podchodziłem do tego tematu w sposób zawodowy. Nie chciałem, żeby granie było moją pracą. Oczywiście cieszę się ze zwycięstw i nagród, które zdobywam. Są też wycieczki. Gdy jedziesz na turnieje masz możliwość pozwiedzać, poznać nowych ludzi i przy okazji pograć – to jest super sprawa.
Kynes: Jaka według Ciebie jest granica wiekowa, kiedy człowiek staje się zbyt wolny, by być mistrzem?
SliDeR: Tak, takie granice są, ale Starcraft trochę z tych granic się wyłamuje. Powiem ci, że jest pewien Ukrainiec, który jest znany na całym świecie. Ma całą masę fanów i zarabia olbrzymie, wręcz kosmiczne pieniądze. Gracz ten nazywa się „White-Ra” (przyp. red. Oleksi Krupnyk) i ma w tej chwili 32 lub 33 lata. Ma żonę, pracuje na co dzień w redakcji gazety i wciąż jest świetnym graczem. Jednak tak naprawdę to ta granica jednak istnieje. Według mnie to dwadzieścia parę lat, trzydzieści maksymalnie.
Kynes: Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w turnieju.
SliDeR: Również dziękuję. Powiem nieskromnie, że liczę na zwycięstwo. Zawsze jest przyjemniej, gdy zwrócą się koszty wyjazdu na zawody (śmiech).