Rafał Kuś: Po ósmym biegu Włókniarz przegrywał z Azotami 21:27. W dziewiątej gonitwie mogłeś wprowadzić rezerwę taktyczną. Dlaczego zdecydowałeś się jednak zostawić w parze z Karlssonem słabo spisującego się Artioma Łagutę?
Jarosław Dymek: Artiom zmienił motocykl przed tym biegiem. Zaufałem mu. Jak widać była to słuszna decyzja, bo wygraliśmy bieg 5:1. Miałem też dylemat przed wyścigami nominowanymi. Artiom miał jeden fantastyczny bieg, a w kolejnym przyjechał ostatni. Przeciętnie jeździł też Daniel Nermark. W przerwie między decydującymi biegami podszedłem do Daniela i zapytałem, czy pojedzie w 14. gonitwie. Wiedział, że będzie startował z trudnego trzeciego pola. Zapewnił mnie, że wygra ten bieg.
RK: Kapitalny występ zanotował Peter Karlsson. Dawno nie widzieliśmy Szweda w takiej formie. Z kolei słabiej pojechał Daniel Nermark…
JD: Daniel poszedł w złą stronę z ustawieniami motocykla. Każdemu zdarza się pomyłka. Na czternasty wyścig przełożył się już odpowiednio. Cieszę się, że Peter pojechał na wysokim poziomie. Od jakiegoś czasu Szweda zalewała fala krytyki. Oczekiwaliśmy od niego dużo więcej. Najwidoczniej wziął sobie to do serca, bo w piątek i sobotę pracował z tunerem nad silnikami. Gdy dowiedziałem się o tym, stwierdziłem, że to może być mecz Petera Karlssona. Nie myliłem się. Chciałbym go widzieć w takiej dyspozycji w każdym spotkaniu. Szkoda, że nastąpiło to na koniec sezonu. Ale lepiej późno, niż wcale.
RK: Jednym z bohaterów meczu z Tauronem był Artur Czaja. Młodzieżowiec Włókniarza zdobył pięć punktów i przywiózł za plecami Krzysztofa Kasprzaka.
JD: Artur pojechał dokładnie tak, jak powinno się jeździć na torze w Czestochowie, gdy chce się zwyciężać wyścigi. Przywieźć za plecami Krzyśka Kasprzaka to duży sukces Artura. To obiecujący chłopak, który systematycznie robi postępy.
RK: Mecz rewanżowy odbędzie się dopiero 11 września. Obie drużyny czeka dość długa przerwa startach. Jak może to wpłynąć na zawodników Włókniarza?
JD: Jak widać, przerwa w startach dobrze wpływa na Rafała Szombierskiego. Poza tym zawodnicy są w ciągu. Niektórzy jeżdżą w Grand Prix, w lidze szwedzkiej, mamy też ligę juniorów w Toruniu. Nie ma co narzekać na brak startów. Na pewno nie podejdziemy z marszu do tego spotkania. Zawodnicy będą odpowiednio przygotowani.
RK: W Tarnowie również rozdzielisz parę braci Łagutów?
JD: Myślę, że to posunięcie zdało egzamin w meczu w Częstochowie. Co prawda Artiom nie pojechał na swoim poziomie, ale miał problem z silnikiem. Jeśli poukłada się ze sprzętem w parze z Karlssonem może być mocnym punktem drużyny. Trudno powiedzieć, czy ponownie zdecyduję się na ten manewr. Czas pokaże.
RK: Wygraliście różnicą ośmiu punktów. To dużo czy mało przed meczem rewanżowym?
JD: Może to zwycięstwo nie jest aż tak wysokie, ale dzięki temu mecz rewanżowy w Tarnowie będzie bardzo zacięty. Na pewno nie oddamy pola. Tauron chce odrobić stratę, my chcemy utrzymać przewagę. Nie powtórzy się takie spotkanie, jak w rundzie zasadniczej. Przegraliśmy wówczas 34:56. To był jednak zbieg różnych okoliczności. Teraz może być tak, że ostatni bieg będzie decydował, kto spotka się z trzecią drużyną I ligi, a kto zakończy sezon.
RK: Dziękuję za rozmowę.