Rafał Kuś: Zaskoczył czymś Pana pierwszy etap Tour de Pologne?
Bartosz Huzarski: Scenariusz tego etapu był bardzo przewidywalny. Było spokojnie, bez szału. To był taki etap, żeby rozkręcić nogę.
RK: Etap Pruszków-Warszawa jest chyba podobny do etapu Częstochowa-Dąbrowa Górnicza.
BH: Na pewno będzie bardzo przewidywalnie, podobnie jak wczoraj na etapie Pruszków-Warszawa. Teren drugiego etapu jest lekko falisty, ale raczej nic nie powinno się wydarzyć.
RK: To znaczy, że dużą rolę odegrają sprinterzy…
BH: Zgadza się. Takie grupy jak Skil-Shimano, HTC-Highroad czy Garmin mają sprinterów, którzy powinni kontrolować ten etap.
RK: Jaki jest Pana cel na ten etap?
BH: Najważniejsze, żeby nie padało i obyło się bez kraks. Wtedy pojedziemy spokojnie, bez nerwów. Nie chcemy stracić zbyt dużo sił i czasu przed etapami górskimi. To będą szybkie i niebezpieczne rundy.
RK: Dziękuję za rozmowę.