Na miejscu było kilkadziesiąt osób, m.in. przedstawicieli szkół i przedszkoli. Przybyli w związku z planami miasta, dotyczącymi redukcji zatrudnienia, w częstochowskich szkołach, ale nie tylko – także w podległych miastu instytucjach.
– Dyrektorzy szkół i przedszkoli otrzymali tzw. metryczki, które tak naprawdę są nakazami zwolnień – mówi Maria Sałata z częstochowskiego oddziału „Solidarności”. – Dyrektorzy szkół nie mieli możliwości odnieść się do tych nakazów, nie pomagało, że apelowali, że jedna sprzątaczka na szkołę to za mało, że jedna opiekunka w przedszkolu, nie da rady wziąć sama grupy 28 dzieciaków na spacer.
Zebrani nauczyciele komentowali także pomysły łączenia szkół, tworzenia zespołów. – Przeprowadzona kilka lat temu reforma zakładała rozdzielenie gimnazjów i szkół podstawowych, teraz cofamy się w czasie – mówi Piotr Tarnowski, nauczyciel jezyka angielskiego z gimnazjum nr 1. – Połączenie gimnazjum i szkoły podstawowej to absurd, bo jak to wszystko ma funkcjonować: maluchy razem z nastolatkami będa miały ten sam sekretariat, tę samą bibliotekę, jedną świetlicę? – nie wyobrażam sobie takiego rozwiązania.
Delegacja protestujących przekazała następnie przedstawicielom władz miasta, uczestniczących w tym czasie w sesji Rady Miasta, pastiż przygotowanych pod głosowanie prawdziwych uchwał w sprawie łączenia szkół. – To nasza uchwała, w sprawie przeształcenia miasta w byle co – mówi Tomasz Ziółkowski, zastępca przewodniczącego NSZZ „Solidarność”. Prezydent Krzysztof Matyjaszczyk otrzymał od protestujacych grilowaną kaszankę, ową przygotowaną przez protestujących symboliczna „kichę wyborcza”. Przyjął ją, przeczytał przekazane mu pismo, uśmiechał się przy tym zdawkowo.
80