Tak rozpoczyna się jedna z najbardziej znanych baśni braci Gimm – „Królewna Śnieżka”. Życiorysy braci Grimm ułożyły się podobnie. Obaj studiowali prawo, pracowali w bibliotece królewskiej w Kassel, następnie jako profesorowie uniwersytetu w Getyndze, skąd zostali usunięci za protest przeciw zniesieniu liberalnej konstytucji. Bracia Grimm zasłynęli przede wszystkim jako zbieracze i wydawcy niemieckich baśni ludowych Kinder und Hausmarchen (1812-15), tłumaczonych na wiele języków – pierwsze wydanie polskie: Baśnie dla dzieci i młodzieży (1895). Z czasem ich baśnie, które początkowo były dość brutalne, utraciły swój charakter, a kolejne tłumaczenia ukierunkowane były na najmłodszego czytelnika.
Musiało upłynąć 200 lat, by powstała wersja tej baśni, która wyzbyta jest wszelkich kolorowych i lukrowanych elementów znanych z bajeczek na dobranoc. Za reżyserię Królewny Śnieżki i Łowcy wziął się Rupert Sanders, a scenariusz na biurko wzięli, aż trzej panowie: Evan Daugherty, Hossein Amini oraz John Lee Hancock. Sanders stawia w Hollywood swoje pierwsze kroki i jak się okazuje są chyba zbawcze dla tego dzieła. Znaną i eksploatowaną baśniową formę zastąpił reżyser konwencją fantasy, a nawet dark fantasy. Przy tym nie wyrzekł się głównych założeń opowieści. Wciąż jest to historia o utraconej niewinności i o sposobach radzenia ze złem ukazana w dojrzalszej formie. Śnieżka (znana z trylogii Zmierzch, Kristen Stewart) i jej macocha Rawenna (znakomita rola Charlize Theron) są filarami tej opowieści. Dwie mocno doświadczone życiowo kobiety łączy przeżyta w dzieciństwie straszliwa trauma. Śnieżka pomimo wieloletniej niewoli zachowuje czystość i dobroć. Rawenna niestety nie. Macocha mści się za zło, które jej wyrządzono. Jest bezwzględna, okrutna i piękna. Czyli wszystko wygląda, jak w znanej nam dobrze historii. Jest tylko jedno „ale”. Bezwzględna macocha i królowa jest całkiem ludzka. Można powiedzieć, że momentami bardziej ludzka od Śnieżki. Ma brata (doskonała kreacja Sama Spruell’a), którego kocha. Wiele jej decyzji determinują typowo ludzkie i kobiece rozterki. Lustro, które mówi do Rawenny także nie powiela stereotypów. Ma postać i swój charakter, a jego głos jest raczej przerażający. Porady lustra także nie przypominają tych bajkowych – Zjedz jej serce, a będziesz żyła wiecznie. – radzi lustro Rawennie.
Wspominałem, że baśniowa konwencja została zastąpiona mrocznym fantasy. Nie dziwi więc, że świat Królewny Śnieżki i Łowcy jest pełen trolli, wywern i innych paskudztw. Nie znajdziemy tu także skrzatów, czy krasnoludków. W zamian mamy grupę podgolonych krasnoludów, jakich znamy w dzieł Tolkiena. Ich język i zachowanie jest elementem filmu, który warto prześledzić w oryginale, a nie w dubbingu – doskonałe role brytyjskich mistrzów aktorstwa, m.in.: Boba Hoskinsa, Toby’ego Jonesa, Raya Winstone’a i Eddiego Marsana. Są też elementy mitologii celtyckiej. Wielki jeleń, latające w srokach elfy, a może leśne wróżki (ang. fairy) – trudno powiedzieć. Wszystko tutaj jest magiczne, niewytłumaczalne i często przerażające. Sanders, podobnie jak Jackson we Władcy Pierścieni, nie idealizuje nikogo. Nie ma tutaj śnieżnobiałych sukni i lśniących zbroi. Łowca (Chris Hemsworth, znany z roli Thora) jest moczymordą i hulaką, a Śnieżka ma brudne paznokcie.
Królewna Śnieżka i Łowca to film atrakcyjny wizualnie. Dobrze znana wszystkim historia jest tu opowiedziana w sposób przewrotny i bardzo mroczny. Myślę, że przypadnie do gustu wszystkim miłośnikom fantasy – małym dzieciom raczej niekoniecznie.
Film można zobaczyć w kinach CinemaCity.
tytuł oryginału: Snow White and the Huntsman
czas trwania: 2 godz. 7 min
gatunek: fantasy
premiera: 1 czerwca 2012 (Polska), 31 maja 2012 (świat)
produkcja: USA
reżyseria: Rupert Sanders
scenariusz: Evan Daugherty, Hossein Amini, John Lee Hancock