Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Recenzja: Pina. Tańczmy, tańczmy, inaczej będziemy zgubieni…
Historia niemieckiej choreografki tańca współczesnego… Pina, a dokładniej Philippine Bausch była reformatorką teatru tańca oraz dyrektorem artystycznym Wuppertal Opera Ballet, który później nazwany został Tanztheater Wuppertal Pina Bausch. Pina - wielka postać, ale czy… wielka produkcja?

Fani kina znają już filmy, które ukazują fenomen tańca. Są to m.in. seria Step Up, Kochaj i tańcz czy oczywiście Dirty Dancing. Filmy owe były lepsze lub gorsze muzycznie, aktorsko czy po prostu wedle mniej lub bardziej wyszukanej fabuły.

Taniec kojarzony jest z uczuciami, atrakcyjnością a nawet namiętnością. Byłam przekonana, że Pina będzie swego rodzaju rozprawą o tańcu w wersji bardziej ambitnej. Liczyłam na nieocenione emocje wyrażone za pomocą płynnych kroków i gestów. Niestety, przeliczyłam się.

Sama uwielbiam taniec, ale to co widziałam podczas seansu filmu Pina było przerażające, towarzyszyły mi mieszane uczucia. Jednak przede wszystkim miałam wrażenie, iż uczestniczę w jakimś niedookreślonym spotkaniu grupy społecznej i jestem na zbyt niskim poziomie wtajemniczenia, aby zrozumieć to co widzę. Większość scen kojarzyła mi się z czymś ogromnie drastycznym, przemocą, bólem… ale, ale kobieta „odprawiająca taniec miłości” z hipopotamem raczej mnie rozbawiła. Kilka osób, które miały „przyjemność” wraz ze mną oglądać owe przedpremierowe wydarzenie śmiało się w głos.

c.d. na kolejnej stronie


Nie zabrakło również sceny rodem z The Ring. Jedna z tancerek (teatru Piny) w białej sukience, z długimi czarnymi włosami opuszczonymi na twarz wydawała okropne dźwięki i „naparzała” poduszkę, gdy ów „taniec” zakończył się kobieta usiadła na poduszce i uśmiechnęła się. I pozostawiam to Waszej wyobraźni bądź ocenie (po obejrzeniu filmu).

Reżyserem, scenarzystą i producentem Piny jest Wim Wenders, przyjaciel Philippine Bausch i entuzjasta jej tańca, który od wielu lat planował nakręcić film dokumentalny o twórczości artystki. Fabuły w tej produkcji właściwie nie ma, solowe tańce poprzeplatane są wspomnieniami o Philippine. W urywkach spektakli Piny można było również ujrzeć taniec w jej wykonaniu.

Gatunkowo Pinę nazwano musicalem, chociaż nie do końca się z tym zgadzam, nie zauważam tu zbyt wielu cech musicalu. Obsada filmu jest znana… naprawdę nielicznym, bowiem aktorami byli sami tancerze teatru Wuppertal. Muzyka niestety również nie była przesadnie godna uwagi. Jako kobieta zwróciłam uwagę również na stroje i… przykrym okazało się to, iż dwie z trzech najbardziej urzekających sukni zaprezentowane były oczywiście podczas tańca, przez mężczyzn.
Gdybym musiała określić, czy Pina podobała mi się, bez wahania odparłabym, że… nie. Niestety, nie. Jednemu jednak nie można zaprzeczyć… ów film jest swego rodzaju epitafium dla pani Bausch. Jest produkcją podczas kręcenia, której choreografka zmarła, a oddani jej tancerze chcąc dopełnić dzieła ukończyli opowieść o wybitnej reformatorce i choreografce – Pinie.

Film można zobaczyć w kinach CinemaCity.

tytuł oryginalny: Pina. Tanzt, tanzt… sonst sind wir verholen
gatunek: Musical
reżyseria: Wim Wenders
scenariusz: Wim Wenders
obsada: Pina Bausch, Regina Advento
premiera: 21.10.2011 (Polska), 13.02.2011 (Świat)
rok produkcji: 2011
produkcja: Francja/Niemcy/Wielka Brytania
czas: 106 min.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl