Fabuła filmu jest tutaj jedynie przykrywką dla ukazania tanecznych wygibasów w rytm muzyki hip-hopowej. Ciekawostką jest sposób spojrzenia na różnice kulturowe w tym tańcu. W filmie obserwujemy przygotowania trzech międzynarodowych ekip (USA, Niemcy, Brazylia) do prestiżowego turnieju „Beat the World” odbywającego się Detroit. Robert Adetuyi, który napisał scenariusz do filmu „Krok do sławy” („Stomp the Yard”) prawdopodobnie chciał by ten film był czymś więcej niż film taneczny. Niestety nie udało mu się to w żaden sposób. Wszystkie historie, które wplata do swojego filmu są płytkie i stereotypowe.
Grupa z USA to Fusion. Członkowie tej ekipy wywodzą się z ulic Windsor, gdzie wymyślają swój unikatowy styl taneczny – połączenie hip-hopu z parkurem. Lider grupy Yuson (Tyrone Brown) ma tylko jedno pragnienie – wygrać w turnieju, stać się sławnym i występować w teledyskach, a nie pracować fizycznie w magazynie. Pasja ta sprawia, że jego dziewczyna Maya (Mishael Morgan) znajduje się na drugim planie. Oczywiście nie jest to dla niej optymalna opcja i zanim Fusion dojdzie do finału ich związek zostaje poddany trudnej próbie.
Podobne fabularne motywy poznajemy w pozostałych grupach. Ekipa Flying Steps (Niemcy), której przewodzi zadufany w sobie Eric (Christian Loclair), to zeszłoroczni zwycięzcy „Beat the World”. Lider zespołu stara się odzyskać miłość Niny (Stephanie Nguyen), członkini zespołu. Niestety Nina jest jak lód i nic z tego nie wychodzi. Z tego powodu Eric postanawia poderwać Mayę… Strasznie to wszystko skomplikowane, jak w serialach dla amerykańskiej młodzieży. Naprawdę lepiej byłoby ze strony scenarzysty nie wysilać się tak bardzo i pominąć te wątki. Nie lepiej wygląda sytuacja w brazylijskiej ekipie. Tutaj jednak nie ma wątków miłosnych. Jest w zamian nieuczciwy hazardzista Carlos (Shane Pollard), który obciąża swój zespół długami. Przez to Olivia (Kristy Flores), członkini Revolution nie będzie mogła spełnić swoich marzeń. Na pocieszenie pozna miłego chłopca z Windsor.
Pomimo miałkiej fabuły i słabej gry aktorskiej film może się podobać ze względu na świetne układy taneczne, dobre zdjęcia naszego rodzimego operatora Huberta Taczanowskiego i niezły montaż. Pod tym względem cała ekipa wywiązała się z zadania na przyzwoitym światowym poziomie. Nie jest to jednak film dla fanów „Dirty Dancing”, a raczej dla zwolenników takich programów, jak „You Can Dance”, czy „Mam talent”. Miłośnicy tych programów nie będą zawiedzeni, pozostałym odradzam.
Film można zobaczyć w kinach CinemaCity.
tytuł oryginalny: Beat the World. Taniec to moc!
reżyseria: Robert Adetuyi
scenariusz: Robert Adetuyi
premiera: 10 czerwca 2011 – Polska, 13 maja 2011 -Świat
produkcja: Kanada
gatunek: Dramat muzyczny
czas: 91 min