Częstochowska drużyna jechała do Kalisza w roli faworyta. Szkoleniowiec Rakowa spodziewał się jednak bardzo trudnego meczu. A to ze względu na fakt, że Calisia jest w strefie spadkowej i za wszelką cenę potrzebuje punktów.
Drużyna Grzegorza Dziubka zdobyła bramkę już w 11. minucie meczu. Fatalny błąd obrońców Rakowa wykorzystał Marcin Wandzel i było 1:0 dla gospodarzy. W 25. minucie próbował odpowiedzieć Maciej Gajos, ale jego mocny strzał obronił bramkarz Calisii. Kilka minut później bliski wyrównania był Jacek Rokosa. Po jefo uderzeniu piłka odbiła się rykoszetem i trafiła w boczny słupek bramki.
Częstochowianie zdołali doprowadzić do wyrównania w 10. minucie drugiej połowy. Po dośrodkowaniu Gajosa bramkę zdobył Łukasz Kowalczyk. Gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie w 73. minucie. Stajko Stoychev pokonał Mateusza Kosa płaskim strzałem
w prawy róg bramki. – Straciliśmy piłkę w polu karnym, co nie powinno nam się zdarzyć – twierdzi Jerzy Brzęczek. – Później mogliśmy przynajmniej wyrównać, ale zabrakło trochę szczęścia.
W końcówce spotkania zrobiło się nerwowo. Sędzia pokazał kilka żółtych kartek piłkarzom obu drużyn. Wynik się nie zmienił i Raków przegrał w Kaliszu.
Calisia Kalisz – Raków Częstochowa 2:1 (1:0)
Calisia Kalisz: Primel – Wandzel, Safaryan, Wiącek, Sowiński, Kotwica, Roszak (57′ Nedyalkov), Ciesielski, Stoychev, Klofik (65′ Kowalczuk), Jackiewicz.
Raków Częstochowa: Kos – Pluta, Soczyński (73′ Łysek), P. Kowalczyk (63′ Mastalerz), Hyra, Ogłaza, Witczyk, Napora, Gajos, Ł. Kowalczyk (87′ Nocuń), Rokosa (67′ R. Czerwiński).