Częstochowianie rozpoczęli rundę wiosennę od dwóch zwycięstw nad Zagłębiem Sosnowiec
i Chojniczanką Chojnice. Dobra passa została szybko przerwana. W ostatniej kolejce Raków dostał surową lekcję od Nielby Wągrowiec.
– Z Nielbą ponieśliśmy wysoką porażkę. Byliśmy mało agresywni, zostawiliśmy rywalom za dużo miejsca do gry. Zbyt łatwo straciliśmy bramki – wyjaśnia Jerzy Brzęczek, trener Rakowa.
Do meczu z Bałtykiem Gdynia częstochowianie przygotowywali się na bocznym boisku przy
ul. Limanowskiego.
– Trenowaliśmy przede wszystkim na sztucznej nawierzchni, bo w Gdyni zagramy na takim boisku – tłumaczy Brzęczek.
Czy piłkarze Rakowa wyciągnęli wnioski z porażki z Nielbą Wągrowiec?
– Musimy zdawać sobie sprawę, że każdy mecz to nowe rozdanie kart. Na tym etapie nie ma drużyny, która nie gra o coś – uważa Brzęczek.
W pierwszej rundzie Raków pokonał u siebie 1:0 Bałtyk Gdynia. Częstochowianom udało się wówczas wyeliminować z gry Włodarczyka, najgroźniejszego napastnika rywala.
– Bałtyk ma nowego trenera, a to dodatkowo mobilizuje piłkarzy – zauważa Brzęczek. – Warto dodać, że w ostatniej kolejce grając praktycznie w dziesiątke zremisował w Głogowie z trzecią drużyną w tabeli.
Raków jedzie do Gdyni bez Adriana Świerka i Mateusza Góreckiego. W kadrze drużyny znalazł się za to Paweł Kowalczyk.
Początek meczu o godz. 18.