Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Radość sztuki ulicy

Wśród setek kolorowych balonów, przy muzyce serwowanej przez PCTV odbył się w Konduktorowni w ramach 8. Nocy Kulturalnej wernisaż młodych częstochowskich artystów. Prace swoje zaprezentowali Julia Panek, Joanna Sikorska oraz Panas Tadas, który opowiedział nam o graffiti, o pasji i o tym, kogo dzięki temu można uszczęśliwić.

Berenika Wiłun: Kolejny raz spotkamy sztukę ulicy w galerii. Niektóre jej formy stają się coraz bardziej komercyjne…
Panas Tadas
: Każdy goni za jakimś pomysłem, a ludzi z pomysłami jest co niemiara. Niejednokrotnie warto niektóre z nich zatwierdzić. Młodzież teraz funkcjonuje w różnych sieciach. Są złapani w pętlę, musi ich to kręcić, bo media im to dają. Akcja w Konduktorowni? Świetnie, można tu powiesić coś prosto z ulicy. Generalnie jest to sztuka dla wszystkich, ale najmniej dla tych, którzy się znają. Graffiti zrodziło się z malowania wszystkiego, co jest wokół nas. To nie było tak, że od razu kupowałem płótna i na nich malowałem. Do tych płócien trzeba było dorosnąć, a to trwało nawet 10-15 lat. Przede wszystkim trzeba szkolić technikę i warsztat. Technika spray jest o wiele trudniejsza od techniki pędzel. Trzeba mieć wiedzę, umiejętność i precyzję. Nie każdy może osiągnąć wyniki, jakie są pokazane na niektórych pracach. Oczywiście graffiti jest dla wszystkich, bo ta umiejętność polega w dużej mierze na pracy, szkoleniu się i trenowaniu.

BW: Zajmujesz się tym od ponad 15 lat. Co fascynującego jest w tej sztuce?
Panas Tadas
: Zaczęło się w ’95 roku, wtedy zobaczyłem trochę zachodu. Mój znajomy obecnie DJ HM przywiózł z Niemiec jakieś magazyny hard – core’owe. Tam były dwie strony poświęcone malarstwu graffiti. Chciałem koniecznie spróbować czegoś takiego. Było to dla mnie niewyobrażalne, że sparyem można zrobić tak nietuzinkowe rzeczy, jak na przykład postacie, twarze na powierzchni całego budynku. Tym bardziej malowanie pociągów… Pojawiało się pytanie „dlaczego?” Jak ktoś może iść i pomalować pociąg? Po co w ogóle? Jeśli się tego nie spróbowało, nie zobaczyło się w jaki sposób powstaje ta adrenalina, to zacięcie w człowieku, to nie można wypowiedzieć się, że malowanie pociągów jest złe.

8. Noc Kulturalna w Konduktorowni
BW
: Dla wielu to czysty wandalizm. Co jest dobrego w malowaniu pociągów?
Panas Tadas
: Po części jest to wyraz wolności, wyzwolenie siebie. Po drugie satysfakcja, kiedy można zobaczyć swoją pracę na jadącym pociągu. Wyobraź sobie, że czekasz na peronie, zwyczajnie dokądś podróżujesz. Stoisz i nagle wjeżdża twój wagon, cały, w 45 metrach pomalowany przez ciebie. Pojawia się  taki pociąg na stacji i to jest największe szczęście. To jest takie uderzenie, że wydaje ci się, że zdobyłeś świat. Oczywiście mówię tutaj wyłącznie o historiach, które sam gdzieś usłyszałem…

BW: Pociągi, płótna, a malowanie na murach?
Panas Tadas
: Maluję na płótnach, ale przede wszystkim staram się malować na elewacjach, bo po prostu trudno zrobić takie duże płótno. Moim marzeniem jest jeżdzenie po świecie i malowanie największych ścian. w Częstochowie jest bardzo silna ekipa, może nawet dwie, trzy. Są osoby, które robią kolejki, są osoby, które malują osiedla typowo, to są osoby, które malują bardzo długo już, mają o tym pojęcie i nie są to napisy w stylu „rzuć kamieniem”. Osobiście mało czasu spędzam w Częstochowie. Jeżdżę uszczęśliwiać przede wszystkim dzieci, żeby miały kolorowo wokół siebie. Maluję na przykład pokoje dziecięce. Dbam o otoczenie najmłodszych. Fajnie, by dzieciaki nie miało smutno w pokoju, w którym dorastają.

BW: Jakie miałeś ostatnie zlecenie?
Panas Tadas
: To był Kaczor Donald i Daisy – moment zakochania się. Malowałem w przedszkolu dla 70. dzieci. Właściwie non stop robię jakieś zlecenia. Praca, praca, praca, przy czym trening. Mając cały czas narzędzie w ręku mogę sobie później pozwolić na zrobienie rzeczy dla siebie. Potem zdarzają się takie okazje jak ta, że mogę razem ze znajomymi, pokazać naszą sztukę w miejscach takich jak Konduktorownia.

Od lewej: Marian Panek, Jakub Kałka, Julia Panek, Panas Tadas, Joanna SikorskaBW: Skąd pomysł na taką organizację wieczoru?
Julia Panek
: Do wernisażu zaprosili nas Leszek Markiewicz i Jakub Kałka. Oni odpowiedzialni byli za Festiwal Blonów. Żeby połączyć te imprezy nadmuchaliśmy balony też tutaj, w Konduktorowni. Tadek pokazuje graffiti, ja grafikę komputerową i street art’y, Aśka Sikorska serię siłaczy na pilśniach – surowe malarstwo. Grają chłopaki z PCTV, dzieciaki pobawią się w balona i wyjdą, a za chwilę przyjdzie grubsze towarzystwo…

BW: Jak oceniacie 8. Noc Kulturalną?
Julia Panek
: Oczywiście jak w Częstochowie.. powiedzą, że za drogie bilety, za mało miejsc… Ja jestem za. W Noc angażuje się teatr, galerie, wszystkie knajpy, wszędzie można znaleźć coś dla siebie. Takie imprezy powinny być co pół roku. Fajnie, że nasz urząd miasta rozdziela te fundusze w miarę sprawiedliwie. Jeśli ktoś ma fajny projekt, to oni się nie krępują przyznać kilka tysięcy złotych na realizację i to jest świetne.
Panas Tadas
: Nawet jeśli chodzi o graffiti, to urząd miasta w pewien sposób jest przychylny. Daje nam drogę wolną, żeby rezerwować miejsca na elewacjach, na których chcielibyśmy coś stworzyć.
Julia Panek
: Można złożyć wniosek. Jeśli motywacją twoją jest poprawić wizerunek naszego miasta. Udowodnisz, że chcesz to zrobić poprzez sztukę street art’ową, czy graffiti, które jest u nas na poziomie europejskim, to masz szansę. Podchodzisz do tego legalnie, prezentujesz portfolio i pewną wizualizację, a Częstochowa jest otwarta.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl