Jak podaje Agencja Interaktywna Creandi, kierowcy chętnie korzystają z kilku rozwiązań, pomagających im w wymiganiu się od płacenia.
Szczególnie w okresie wakacyjnym, sprzyjającym podróżom, radary zbierają prawdziwe żniwo. To właśnie wtedy gwałtowanie wzrasta liczba wypadków, dlatego policja jeszcze częściej i wnikliwiej kontroluje prędkość na drogach.
Z kolei kierowcy nie garną się do płacenia kar, więc sięgają po kilka prostych metod, pozwalających ich uniknąć. Według Creandi, cztery z nich są wśród Polaków szczególnie popularne. Po pierwsze: antyradar. Z jednej strony jest bardzo skuteczny, z drugiej strony – drogi, a przede wszystkim – nielegalny w naszym kraju.
W związku z tym kierowcy szukają innych sprawdzonych, ale dopuszczalnych trików. Z prostego w obsłudze CB Radia korzysta coraz więcej kierowców. Jednak urządzenie serwuje nam przy okazji szum, zbędne informacje, a przede wszystkim jego skuteczność uzależniona jest od interakcji z innymi kierowcami.
Jest jeszcze Yanosik. To mobilna, darmowa aplikacja, tworzona przez społeczność kierowców. Wymaga jednak połączenia z internetem i ma zdecydowanie mniej użytkowników niż CB Radio.
Chociaż tradycyjna nawigacja znajduje się obecnie w większości samochodów i jest wyposażona w bazy fotoradarów, jest zdecydowanie najmniej popularną metodą ostrzegania przed radarami.
Chociaż sposobów na wywinięcie się od mandatów jest wiele, częstochowscy kierowcy wciąż płacą ich kilka tysięcy rocznie.
– W 2010 roku wystawiliśmy 6583 mandaty kierowcom, którzy przekroczyli dozwoloną prędkość. Rok temu było ich nieco mniej, bo 6488, ale to wciąż bardzo dużo. Dla porównania powiem, że w ubiegłym roku odnotowaliśmy łącznie ponad 15 tys. wykroczeń drogowych – podsumowuje podinsp. Joanna Lazar, oficer prasowa częstochowskiej policji.