„Z wielkim zdumieniem i niesmakiem przyjąłem list otwarty dwójki częstochowskich radnych, Marcina Marandy i Marcina Biernata do prezydenta Częstochowy, Krzysztofa Matyjaszczyka. W liście obaj panowie wylewają swoje żale związane z działaniami drogowymi realizowanymi przez miejskie służby i sami wielokrotnie sobie zaprzeczają.
Obowiązkiem i przywilejem radnych, tym bardziej tych w opozycji, jest patrzenie władzy na ręce, zwracanie uwagi i podpowiadanie różnych rozwiązań. Nie może być jednak tak, że takie głosy są pozbawione merytorycznych podstaw i logiki, mają charakter pyskówki, a tak właśnie jest w przypadku listu Marcinów, Marandy i Biernata.
Panowie cieszą się i nie kryją zadowolenia z rewolucji drogowej, jaka ma miejsce w Częstochowie. Nie ma się co dziwić, bo rzeczywiście żadna poprzednia władza samorządowa w Częstochowie nie starała się na taką skalę poprawić infrastruktury drogowej w mieście. Radni chcieliby jednocześnie, żeby remonty odbywały się bez jakichkolwiek utrudnień, a na każdy najmniejszy zator reagują spazmami i złością.
Nie dziwię się irytacji radnych, bo wspomniane utrudnienia, patrząc na skalę prac w mieście są naprawdę znikome. Konsultacje drogowców, modyfikowanie objazdów i przyspieszanie prac na odcinkach, których remonty bądź budowa dobiegały końca (ul. Kilińskiego i Korytarz Północny) sprawiają, że ruch w Częstochowie mimo ogromu działań odbywa się płynnie.
Oczywiste jest to, że w przypadku takiej skali prac mogę zdarzyć się błędy, ale nazywanie jedynego błędu jaki ostatnio zdarzył się MZDiT czyli pospiesznego zamknięcia dla ruchu ul. Kilińskiego i opóźnionej informacji na ten temat – „kuriozalną polityką informacyjną Miejskiego Zarządu Dróg i Transportu” jest przejawem bezradności radnych opozycji i braku argumentów merytorycznych. Pragnę tu nadmienić, że praktycznie wszystkie dotychczas realizowane inwestycje drogowe kończone są na długo przed terminem, a nie z poślizgiem kilkunastu miesięcy, jak miało to miejsce za poprzednich prezydentów.
Tym bardziej, że dyrektor MZDiT, Mariusz Sikora, co bardzo rzadkie w przestrzeni samorządowej, przeprosił oficjalnie za zaistniałe nieporozumienie i jednodniowe trudności w centrum miasta. Widocznie to, że ktoś potrafi przyznać się do błędu i dalej zakasać rękawy do ciężkiej pracy jest tak niezrozumiałe i irytujące dla radnych Marandy i Biernata.
Z drugiej strony nie ma się co dziwić, bo i Marcin Maranda, i Marcin Biernat są przyzwyczajeni do innych standardów.
Ich polityczni idole doprowadzili Częstochowę bądź kraj do sytuacji, z których ciężko wyjść na prostą przez lata. Marcin Biernat swobodnie rzuca oskarżenia w stronę prezydenta Częstochowy, choć doskonale wie, że większość aktualnie realizowanych inwestycji drogowych w mieście miała być dodatkowym odciążeniem dla ruchu drogowego, bo tym głównym i podstawowym miał być odcinek autostrady A1 i obwodnica Częstochowy. (obiecana na Euro 2012!, a cudem będzie jeśli powstanie do 2020 r… ). Platforma Obywatelska, którą Biernat reprezentuje, jednak po raz kolejny drwi z częstochowian i przekłada co chwilę termin rozpoczęcia prac związanych z połączeniem autostradowym najbardziej newralgicznego odcinka w kraju – Polski centralnej ze Śląskiem i południem Europy przez Częstochowę. Brak kompetencji i logiki dotyczącej inwestycji drogowych w szeregach Platformy Obywatelskiej nikogo już z Polaków jednak nie dziwi. Głos Marcina Biernata wpisuje się w ten schemat idealnie.
Marcin Maranda natomiast szkołę „rzetelności” i „logiki” przeszedł we Wspólnocie Samorządowej Taduesza Wrony. Mimo tego, że były prezydent Częstochowy ku ogromnej uciesze mieszkańców zniknął już z życia politycznego miasta, to niektóre głosy wydobywające się co jakiś czas ze Wspólnoty jako żywo przypominają bełkot z tamtych lat. Jak inaczej można bowiem odebrać przytyki Marcina Marandy do polityki informacyjnej MZDiT, skoro sam przez ostatnie lata był odpowiedzialny za politykę informacyjną MPK w Częstochowie jako rzecznik prasowy. Przez ostatnie kilka lat w MPK ze strony rzecznika prasowego w ogóle (!) nie było takiej strategii informacyjnej i rozsądnych pomysłów na poprawę wizerunku firmy, którą reprezentował. Marcin Maranda od kilku lat nie potrafił swoich przekonań politycznych oddzielić od obowiązków służbowych, a wizerunek przedsiębiorstwa na tym cierpiał. Do legendy przeszły już trudności, z jakimi borykali się lokalni dziennikarze, by spotkać się z rzecznikiem prasowym częstochowskiego MPK i poprosić go o przedstawienie stanowiska firmy w jakiejkolwiek sprawie.
Odnosząc się do polityki informacyjnej MZDiT, to w ostatnich tygodniach widać ogromną poprawę w tym jak częstochowianie sąinformowani o tym co dzieje się na drogach. Za to jak wygląda nowa strona internetowa i jak w końcu (!) udaje się umiejętnie przekazywać informacje w przestrzeni publicznej z wykorzystaniem różnych rozwiązań powinno się MZDiT chwalić, a nie ganić. Kibicuje by kreacja pozytywnego wizerunku MZDiT i informowanie częstochowian o działaniach drogowców szły dalej w dobrym kierunku, tak jak dzieje się to od niedawna. Błędów zaś nie popełnia ten kto nic nie robi. W tym kontekście radni Maranda i Biernat w istocie są bezbłędni.
Jednocześnie apeluje do prezydenta Częstochowy, Krzysztofa Matyjaszczyka by przyjrzał się temu, czy niektórzy pracownicy miejskich służb drogowych nie działają umyślnie na szkodę i wizerunek MZDiT. Myślę, że w interesie różnych opcji politycznych jest to by zdezorganizować prace podejmowane przez rzetelnych pracowników. Prezydent Częstochowy powinien wrócić do zwyczaju przeglądu kadr tak by wyeliminowaćmożliwość politycznego podchodzenia do obowiązków służbowych i umyślnego działania na niekorzyść MZDiT z pobudek politycznych. Takie sytuacje zdarzały się w przeszłości i niewykluczone, że w obliczu ogromu prac podejmowanych przez dyrekcję MZDiT i pracowników jednostki mogą się powtórzyć także teraz by utrudniać prace drogowe i inne przedsięwzięcia drogowych służb realizowane w Częstochowie”.