O tym, że płód nie rozwija się właściwie rodzice Mateuszka dowiedzieli się w 6. miesiącu ciąży. Lekarze nie potrafili określić jaka to choroba, nawet po narodzeniu dziecka.
– Najgorsze było to czekanie w niepewności – przyznaje mama Mateuszka, Justyna.
– Jeździliśmy po całej Polsce. Lekarze nie wiedzieli co z tym zrobić – wspomina tata chłopca, Artur. – Mateuszek cierpi na artrogrypozę stawów. Choroba ta powoduje przykurcz mięsni i unieruchamia stawy, w tym przypadku w łokciach i nadgarstkach. Kiedyś chłopiec nie mógł nimi poruszać, jednak po dwóch zabiegach udało się przywrócić częściową sprawność. – Tutaj Mateuszek ma bliznę po tym jak wydłużali mu ścięgna. Kiedyś wyglądał gorzej, miał rączki cały czas przy sobie – pokazuje mama trzylatka.
Na zabiegi i rehabilitację chłopca rodzina wydaje pieniądze własne, a także z fundacji Promyczek Słońca. Organizacja ta, została założona przez babcię Mateuszka na rok przed jego narodzinami.
– Nie spodziewałam się, że będę pomagała wnuczkowi – przyznaje prezes fundacji, Mirosława Balcerowiak. Promyczek Słońca pomaga także innym osobom, takim jak siedemnastoletnia Kasia chora na raka.
Mateuszek potrzebuje jeszcze dwóch operacji w niemieckiej klinice. Koszt jednej to 30 tys. złotych.
– W NFZ-cie powiedziano nam, że mamy czekać 3 lata na operację, więc syn miałby pierwszą dopiero teraz – zauważa Justyna Balcerowiak. Wiadomo jednak, że chłopiec nigdy nie odzyska pełnej sprawności w rękach. – Ale będzie samodzielny. Takie dzieci rozwijają się bardzo dobrze umysłowo. Jest w stanie sam zjeść, dużo mówi i do przedszkola pójdzie za niedługo – opowiada mama chłopca.
– Na pewno będzie dobrym człowiekiem, który będzie pomagał innym – dodaje babcia Mateuszka.
Na kolejne operacje chłopca zostanie przekazany całkowity dochód z cegiełek oraz licytacji w niedzielnym meczu przy ul. Loretańskiej, czyli imprezie kończącej piłkarską karierę Jana Wosia, który teraz jest trenerem częstochowskiej JDB Skry. Szerzej o tym wydarzeniu pisaliśmy tutaj.
Na meczu Mateuszka nie będzie. – Musimy wyjechać na dwutygodniowy turnus rehabilitacyjny do specjalistycznej kliniki w Niemczech – mówi mama chłopca. Koszt jednego takiego wyjazdu to ok. 5,5 tys. złotych.