Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Parki, deski i sztuczki
1 miejsce za best trick i 2 w kategorii best rider zajął Przemek Łowicki podczas  Chill Grill and Skate 2011 (23 lipca). O parkach, skateparkach i o tym jak jest, a jak było kiedyś opowiedział nam przy okazji zawodów, które odbyły się w Blachowni.

Berenika Wiłun: W Czill Grill and Skate brałeś udział pierwszy raz?  Jak oceniasz tegoroczną edycję? Jakie miałbyś sugestie, bądź życzenia do organizatorów na przyszły rok?
Przemek Łowicki:W Grill Chill And Skate skartowałem po raz pierwszy z racji tego, że podczas zeszłorocznej edycji jeździłem sobie na desce w czeskiej Pradze. A wierzcie mi, że jest to rzecz warta poświęcenia nawet tak fajnego eventu jak G. C. A. S. w Blachowni (podobnie jak każdego innego). Jak oceniam tegoroczną edycję Grill Chill? Myślę, że organizatorzy odwalili kawał mega dobrej roboty, biorąc pod uwagę mnogość sponsorów, nagród, obecność sprzętu grającego i nagłośnienia, a także organizacje jamu graffiti, który według mnie wypadł równie kozacko, co jam deskowy. W tym miejscu wielka piątka dla mojego dobrego ziomka Dolca, czyli Marcina Marchewki z Blachowni, który jest jednym z inicjatorów i organizatorów całego wydarzenia, big up! Jedyną  sugestią, jaka mógłbym mieć do organizatorów, to zorganizowanie komentatora. Jakkolwiek Szczęki sprawdzał się bardzo dobrze w roli wodzireja, to dla mnie brakowało kogoś z deskorolkową wiedzą, kto komentowałby przejazdy. Ale wiadomo, każdy chce jeździć, a nie stać i nawijać do mikrofonu całe zawody.

BW: Startując w zawodach śmiałeś się, że może wygrasz koszulkę. Skończyłeś z dwoma torbami nagród. Zająłeś 2. miejsce jako best rider i 1. za best trick. Za co i dlaczego akurat to?
Przemek Łowicki: Nie pamiętam, żebym śmiał się że wygram koszulkę. Może rzuciłem coś takiego w żartach, bo tego typu ciuchy to taka standardowa nagroda na wszelakich lokalnych zawodach. Na pewno nie pogardzę fajnym t-shirtem, jak i nie nastawiałem się startując na wygranie czegokolwiek, bo dopisało naprawdę wielu dobrych zawodników. Na szczęście większość z nas jest naprawdę dobrymi kolegami, więc podczas rywalizacji panuje bardzo zdrowy i koleżeński klimat, co mam nadzieję można było zobaczyć. Dzięki temu mogliśmy zwyczajnie razem cieszyć się jazdą, a werdykty sędziów były do tego jedynie dodatkiem. Myślę że właśnie dzięki fajnemu klimatowi (nie bez powodu w nazwie imprezy mamy Chill) udało mi się dojść do finału z Szatanem i Mareczkiem. To już było dla mnie dużą satysfakcją (miałem przeczucie, że natknę się na Szatana w półfinale i mnie zje).  W zawodach Best Trick to w ogóle nie miałem już zamiaru startować, ale stwierdziłem, że nie zostawię niewyjechanego 360 flipa przez funbox, którego nie udało mi sie zrobić w finałowym przejeździe. Akurat jakoś siadł i okazał się najlepszym trikiem. Tu, po raz kolejny, wielkie dzięki dla sponsorów za kozackie nagrody, w których, oczywiście parę koszulek też się znalazło.

BW: Przez niektórych bywasz uznawany za „młodsze pokolenie” jeżdżących na desce. Na skateparkach, a także tutaj na zawodach widzę wielu dużo młodszych od ciebie. Jak wobec tego wygląda sytuacja w Częstochowie? Czy to sport dla dzieciaków? Są jakieś ograniczenia wiekowe? Jak oceniasz poziom, który reprezentują młodsi od ciebie?
Przemek Łowicki: Szczerze mówiąc nie wiem, czy wiele osób jeszcze postrzega mnie jako „młodsze pokolenie” częstochowskiej deski. I na pewno nie widać tylu dzieciaków zajaranych deską, co kiedyś. Za czasów początków mojej przygody z deskorolką wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Wśród znajomych zbliżonych do mnie wiekiem ciężko jest znaleźć osoby, które nie miałyby chociaż krótkiego epizodu związanego z deskorolką gdzieś, kiedyś w czasach wcześniejszego, bądź późniejszego dzieciństwa. Pamiętam typów którymi wtedy jarałem się jak profesjonalistami (bo przecież mało kto miał internet, nie oglądało się zagranicznych filmów deskowych czy gazet), a których miejsce na lokalnej scenie deskorolkowej zostało po części zajęte przez nas. (W tym miejscu szacunek dla nich, że mając rodziny i „poukładane” życie znajdują jeszcze czas żeby czasem pośmigać na desce). Tak więc jak widzisz- nie ma czegoś takiego jak ograniczenia wiekowe, choć jest to zajęcie mocno eksploatujące fizycznie. Jak oceniam sytuację Częstochowy i poziom dzieciaków zabierających się za deskę? Tutaj muszę powiedzieć, że sytuacja robi się dla mnie zwyczajnie smutna, bo mało widzę młodych zawodników, którzy zajmą nasze miejsce. Nie chodzi mi bynajmniej o to, że nie mają potencjału czy talentu do zajmowania się deską. Teraz mają chyba najlepsze warunki jakie były w Częstochowie kiedykolwiek, a i kilku małolatów reprezentuje o niebo lepszy poziom niż np. ja i moi kumple w ich wieku. Ale są to jednostki. Kiedyś 1 deską dzieliło się na podwórku 10 małolatów, dzisiaj co 10 małolat w ogóle ma z nią kontakt. Nie chodzi tylko o deskorolkę, ale o ogólne zdominowanie życia młodego pokolenia przez komputer, internet i inne pierdoły. Dlatego tym ważniejsze są takie imprezy jak Grill Chill And Skate, aby zainteresować dzieciaków jakąś, według mnie, ciekawszą formą spędzania czasu.

BW: Mamy dwa skateparki, które coraz częściej zajmowane są przez ekipy na rowerach. Są miejsca, mniej i bardziej legalne. Czy w Częstochowie jest gdzie jeździć? Czym możemy sie pochwalić, a czego nam brakuje?
Przemek Łowicki: Mamy 2 skateparki, tylko z perspektywy czasu nie wiem, czy bardziej pomogły czy zaszkodziły deskorolce w Częstochowie. Oczywiście niech powstaje ich jak najwięcej, bo to zawsze miejsce do jazdy w sumie idealne, do tego bardzo komfortowe, bo nikt nas nie wyrzuca, nie wystawia mandatów itp. , ale pojawienie się skateparków ograniczyło w Częstochowie zwyczaj jazdy na naturalnych, miejskich miejscówkach, a o to w tym wszystkim chodzi. Po całych latach uciekania przed policją czy strażą miejską, dochodzenia się z ochroniarzami, właścicielami posesji, czy zwykłymi przechodniami skateparki były dla nas jak idylla, idealne miejsce. Jednak po jakimś czasie, co niektórzy zatęsknili za jazdą w mieście i teraz wydaje mi się, że na nowo zaczyna odżywać jazda na miejscówkach. Najbardziej obleganym spotem i chyba moim ulubionym jest miejscówka w parku jasnogórskim, ze schodkami i murkami. Największym szokiem jest to, że można na niej legalnie jeździć (nie wiem, kto o tym zadecydował, ale wielka piątka dla niego). Tak więc mamy fajną miejscówkę bez tych wszystkich wiążących się z jazdą na niej nieprzyjemności. Czym możemy się pochwalić? Na pewno Pomnikiem Pamięci Narodowej czyli Monumentem, który stał się w sumie przez lata miejscówką prawie kultową w Polsce. Przyciągała do naszego miasta najbardziej topowych skaterów z Europy, czy USA. Pomnik jest naprawdę niepowtarzalny, jestem pewien, że nie ma drugiego takiego miejsca na świecie. Sam Rick McCrank podczas teamu 'ES do Polski powiedział, że to najlepsza miejscówka na jakiej miał okazję jeździć.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl