W częstochowskich cukierniach kolejki jak za PRL-u. Po pączki czy faworki trzeba odstać swoje.
– Jesteśmy przywiązani do tradycji tłustego czwartku – mówi Joanna Ciastek z Zakładu Cukierniczego „Jagoda”. – Najchętniej i najczęściej klienci wybierają klasyczne pączki z różanym nadzieniem, rzadziej z marmoladą. Są też tacy, którzy lubią smaki bardziej wyszukane, np. pączki z bitą śmietaną, nadzieniem toffi, advocatowym czy budyniowym. Niektórzy klienci kupują dziś faworki, także wpisane w tradycję karnawału.
Jaki jest wzór na paczek idealny? – Musi być wykonany z ciasta z dużą ilością żółtek, średnio wypieczony, z lukrem i pomarańczową skórką. To klasyka – mówi Ciastek.
Dziś na kaloryczne szaleństwo pozwalają nawet dietetycy. – Pod warunkiem, że będzie to najwyżej jeden pączek, bo to i tak 400 do 500 kalorii. Taką wartość ma np. obiad w postaci ziemniaków z mięsem czy porcja spaghetti – mówi Małgorzata Stanior, dietetyk. – To nie wszystko. Po zjedzeniu pączka szczególnie ci, którzy dbają o sylwetkę, przez następny dzień czy dwa muszą się pilnować. Czyli – zjeść w ciągu dnia tyle posiłków co zwykle, jednak w mniejszych porcjach.
Dla organizmu praca nad strawieniem jednego pączka to naprawdę spory wysiłek. Ale według tradycji w tłusty czwartek, a więc ostatni czwartek przed Wielkim Postem, dozwolone jest objadanie się. Podobno temu, kto nie zje dziś ani jednego pączka, w dalszym życiu nie będzie się wiodło. Kto więc odważy się zaryzykować?