W Częstochowie powołano właśnie do życia zespół złożony z nauczycieli, pedagogów i lekarzy, który ma zająć się opracowniem programu upowszeniania zasad właściwego odżywiania wśród uczniów i ich rodziców. – Bardzo wiele w zakresie odżywiania zmieniło się w ciągu ostatnich lat. Niestety, na gorsze – mówi Elżbieta Beska, wicedyrektor Zespołu Szkół Gastronomicznych, jednocześnie przewodnicząca powołanego właśnie zespołu. – Dziś młodzież nie przynosi do szkoły kanapek, na przerwach uczniowie jedzą chipsy i batony. Przy tym wielu notorycznie miga się od zajęć WF, z jednej strony dlatego, że im się po prostu nie chce, z drugiej – bo się wstydzą swojej otyłości. I tak koło się zamyka – tłumaczy.
Problem otyłości dotyka już najmłodszych. Dlatego ważne jest kształtowanie nawyków żywieniowych już u maluchów. – Najwięcej wynosi się z domu, jednak przedszkole i szkoła też wiele mogą wypracować – mówi Beska.
Przykładem może być częstochowska Szkoła Podstawowa nr 1.
– Realizujemy dwa programy edukacyjno-żywieniowe – mówi Małgorzata Darocha, dyrektorka SP nr 1. – Jeden poświęcony spożywaniu mleka, drugi owoców. Dbamy o to, by wydawane w szkole obiady skonstruowane były według prawidłowych zasad żywieniowych. Dwa lata tamu pani, która prowadziła u nas sklepik, w którym sprzedawała batony, chipsy i gazowane napije, otrzymała wypowiedzenie umowy. Teraz znów mamy sklepik, ale są w nim chipsy warzywne i owocowe oraz soki owocowe.
Elżbieta Dittmer, pediatra współpracująca z częstochowską Przychodnią „Południe” podkreśla:
– Niestety otyłość to choroba XXI wieku. Problemy z nadwagą mają nawet kilkuletnie dzieci – mówi.
Otyłość to nie tylko problem estetyczny, choć rzeczywiście znaczący, może powodować kłopoty natury psychologicznej. Nadmiar tuszy przekłada się np. na problemy z kręgosłupem, a w dorosłym życiu może prowadzić do takich schorzeń, jak cukrzyca, nadciśnienie tętnicze, miażdżyca naczyń tętniczych czy niewydolność nerek. Na drugim biegunie znajdują się dramatyczne przypadki zachorowań na anoreksję czy bulimię.
– Symptomy wskazujące na chorobę obserwujemy u coraz młodszych pacjentów – mówi Elżbieta Dittmer. – Najmłodszą dziewczynka, u której zauważyłam problemy związane z anoreksją, ma 12 lat. Najtrudniejsze jest to, że rodzice nie reagują, nie widzą, albo nie chcą widzieć problemów dziecka lub je bagatelizują. A to trudna choroba, która dotyczy nie tylko ciała, ale też psychiki.