Olsztyn ma swoją tradycję, ma zamek, a kto wie, czy kiedyś nie był starszy i większy niż to co udało się dotychczas ustalić. Mało tego – mógł być nawet ważniejszym ośrodkiem miejskim, niż sama Częstochowa. Historycy wciąż się spierają, bo w dziejach regionu jest sporo białych plam. Dziś Olsztyn to wieś, którą jedni sobie chwalą, inni – podziwiają z zachwytem, porównując np. do Kazimierza Dolnego. Jeszcze inni chcieliby, by miejscowość odzyskała prawa miejskie, które utraciła w XIX wieku, po powstaniu styczniowym.
– Będziemy dążyć do odzyskania praw miejskich – zapowiada Małgorzata Haładyj, zastępca wójta w Gminie Olsztyn. – Mamy tradycję miejską, a wielu ludzi nadal nawet myśli, że jesteśmy miastem. Założenie architektoniczne, rynek, herb i wiele innych cech wyróżnia nas od innych wsi i pozwala myśleć o staraniach o prawa miejskie.
Urzędnicy zapowiadają, że w staraniach o zmianę statusu będą dążyć do celu. Wiedzą i mają świadomość, że to proces mozolny i rozciągnięty w czasie. Nim dojdzie do jakiejkolwiek zmiany, chcą przeprowadzić konsultacje społeczne. Tak, by każdy mieszkaniec wiedział, jakie prawa mają mieszkańcy wsi, a jakie miasta. Bo o ewentualnych zmianach ludzie w Olsztynie różnie mówią. Nie zawsze informacje przekazywane z ust do ust są prawdziwe i znajdują potwierdzenie w przepisach. Argumentem przemawiajacym do podejmowania starań o zmianę wsi na miasto była również wizyta arcybiskupa metropolity częstochowskiego ks. dr. Stanisława Nowaka. Podczas spotkania arcybiskupa z wójtem Olsztyna Tomaszem Kucharskim, metropolita częstochowski zachęcał, aby rozpocząć starania o przywrócenie Olsztynowi praw miejskich.
– Należą się Olsztynowi z przyczyn historycznych, bieżącego rozwoju oraz z faktu, że działa tu centrum duchowości – mówił abp Nowak w sali sesyjnej urzędu gminy kilka dni temu.
Nie do wszystkich mieszkańców w liczącej ponad 2 tys. osób społeczności te argumenty przemawiają. Ludzie boją się zmian i – jak się okazuje – mają także sporo do stracenia. Bo bycie mieszkańcem wsi ma swoje plusy.
– Jestem człowiekiem kultury, a ona pochodzi ze wsi – z przymróżeniem oka tłumaczy Stacho „Brzezina” Kałkus, artysta i właściciel Teatru „Stodoła”, który mieszka w Olsztynie od 15 lat. – Niech więc wieś pozostanie wsią, spokojną i sielską.
Obawy mają także właściciele gospodarstw agroturystycznych. W gminie istnieje ich blisko 30.
– Nie chcemy, by Olsztyn był miastem – denerwuje się właściciel jednego z nich. – Prowadzę gospodarstwo agroturystyczne, sporo zainwestowałem i teraz co? W mieście nie ma takich gospodarstw, są tylko pensjonaty, i pewnie taką działalność musiałbym zarejestrować. Z czego będziemy żyć?
67