Mecz rozpoczął się po myśli gospodarzy. Częstochowianie szybko uzyskali kilkupunktową przewagę. Duża w tym zasługa gości. W pierwszej akcji w ataku pomylił się Armando Danger, potem Nikolay Penchev. W międzyczasie kontratak wykorzystał Miłosz Hebda, a czwarty punkt zdobył Michał Kaczyński, ktory zablokował Dangera. Kielczanie nie zamierzali się poddać i zaczęli odrabiać straty. Po asie serwisowym Miłosza Zniszczoła było już tylko 7:5 dla Wkręt-metu. Częstochowianie zaczęli popełniać błędy. Hebda zaatakował w aut i przewaga zespołu Marka Kardosa stopniała do jednego punktu. Dwa błędy w ataku Kaczyńskiego spowodowały, że szkoleniowiec AZS-u sięgnął po Grzegorza Boćka. Przy stanie 22:22 pomylił się Dawid Murek. W decydującym momencie gospodarze dotknęli piłkę po zagrywce Pencheva i Effector wygrał seta do 27.
Początek drugiej partii przypominał pierwsze piłki inauguracyjnej odsłony. Kontratak skończył
Hebda i AZS prowadził 2:0. Dość nieoczekiwanie boisko opuścił Murek. – Stwardniała mi łydka. Mam nadzieję, że to nic poważnego – mówi kapitan Wkręt-metu AZS.
Częstochowianie powiększyli dwupunktową przewagę po pierwszej przerwie technicznej. Dwa razy na blok nadział się Danger i było 13:8. W następnej akcji w antenkę zaatakował Penchev. Gości wyraźnie się pogubili, co wykorzystali gospodarze, którzy na drugiej przerwie technicznej prowadzili różnicą sześciu punktów (16:10). Częstochowianie nie byli jednak dłużni kielczanom. Hebda pomylił się w ataku, asem serwisowym popisał się Adrian Staszewski i przewaga podopiecznych Marka Kardosa zmalała do jednego punktu (17:16). Po kontrataku Roberta Milczarka był remis (19:19). W końcówce piłkę w antenkę posłał Kaczyński, a w następnej akcji został zablokowany. Przy stanie 24:25 kontrę wykorzystał Staszewski. –
Trzeciego seta lepiej rozpoczął Effector. Asa serwisowego posłał Grzegorz Pająk i goście prowadzili 2:0. W kolejnych akcjach punkt z zagrywki zdobył Zniszczoł, zablokowany został Hebda, kontrę skończył Józefacki i zespół z Kielc prowadził 8:3. Wydawało się, że częstochowianie nie zdołają się podnieść. Tym bardziej, że po bloku na Boćku zespół Dariusza Daszkiewcza powiększył przewagę do sześciu punktów (6:12) i AZS znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Mimo to, potrafił się jeszcze zerwać. Trochę pomogli mu w tym goście. Dwa punkty oddał Józefacki, który najpierw zaatakował w siatkę, a później został zablokowany. W końcówce AZS nawet prowadził 23:22, ale fatalny błąd Boćka, który nie przebił na stronę rywala, spowodował, że Kielce miały w górze piłkę meczową.
– Prowadziliśmy w pierwszym i drugim secie. Zabrakło doświadczenia, bo nie utrzymaliśmy koncentracji i nie potrafiliśmy dowieźć wyniku do końca – zauważa Adrian Hunek, środkowy Wkręt-metu AZS. – Trzeci set był odmienny. To my goniliśmy wyniki i udało nam się doprowadzić do emocjonującej końcówki, ale zabrakło rutyny. Mamy bardzo młody zespół i większość tych chłopaków nie grało wcześniej PlusLidze.
To trzecia z rzędu porażka częstochowian, którzy wciąż pozostają w lidze bez wygranego seta.
Wkręt-met AZS Częstochowa – Effector Kielce 0:3
(27:29, 24:26, 23:25)
Wkręt-met: Janusz, Murek, Hebda, Kaczyński, Lisinac, Hunek, Bik (libero) oraz Bociek, Marcyniak, Stelmach
Effector: Penchev, Kozłowski, Zniszczoł, Danger, Staszewski, Kokociński, Sufa (libero) oraz Pająk, Józefacki, Milczarek