Tegoroczna kampania jest nijaka, za mało merytoryczna, można powiedzieć, że to kampania twarzy – mówi dr hab. Jerzy Mizgalski. – Widać to zresztą – wystarczy przejęć przez częstochowskie Aleje i zewsząd „patrzą na nas” kandydaci. Właśnie jakość kampanii jest głównym czynnikiem, budującym gotowość ludzi do głosowania. Dlatego sądzę, że frekwencja w tym roku może być gorsza od tej osiągniętej w 2007 roku.
Mizgalski podkreśla, że spór prowadzony wyłącznie między dwiema głównymi partiami politycznymi oraz niechęć do prowadzenia marytorycznych debat odstraszają i zniechęcają wyborców. – Z jednego z wyborczych ogłoszeń spogląda na nas dziecko, bo kandydat umieścił sobie swoje zdjęcie z czasu, gdy był mały – mówi Migalski. – W moim odczuciu to marnowanie publicznych środków, sądzę, że podobny niesmak czuje wielu potencjalnych wyborców.
Zdaniem politologa ludzie są zawiedzenia działaniami klasy politycznej w Polsce i to może zniechęcać ich do udziału w głosowaniu.
W wyborach parlamentarnych, przeprowadzonych w 2007 roku frekwencja krajowa wyniosła 53,88%, w okręgu częstochowskim kształtowała się na poziomie 52,94%.
80