Wczorajszy koncert (2 marca) Łony i Webbera był już ich trzecią wizytą w częstochowskim klubie Rura na przestrzenie kilku ostatnich lat. Tym razem nasze miasto było pierwszym przystankiem na trasie koncertowej, która promuje najnowsze wydawnictwo „Cztery i pół”.
Miałem nadzieję, że artyści skupią się właśnie na tej płycie i prawie w całości zagrają ją w Rurze. Tak się jednak niestety nie stało, co mnie osobiście rozczarowało. Usłyszeliśmy oczywiście „Nie pytaj nas”, „Patrz szerzej”, „Kalofryfer”, „To nic nie znaczy” czy „Jesteśmy w kontakcie”, czyli kawałki właśnie z tego nowego, czwartego długogrającego krążka w ich dorobku. Były jednak wykonywane pomiędzy najbardziej znanymi kawałkami z poprzednich płyt. Łona rozpoczął od „My się znamy???”, przedstawił siebie i Webbera numerem „Łonson i Łebsztyk”, a także przestrzegał „Nie ufajcie Jarząbkowi”. Największy entuzjazm wzbudził jednak „Świat jest pełen filozofów”, czyli częstochowska ulica frytkowa oczami Łony, który wykonał ten numer z udziałem licznie zebranej publiczności.
Wszystko zatem mogło się podobać. Jednak nie do końca. Webber, który producentem jest bardzo dobrym, niestety nie radzi sobie za gramofonami. Jego dość nieudolne próby skreczowania, a także dość długie przerwy między kawałkami, zepsuły trochę obraz całego występu. Ciężko też było czasami zrozumieć, co rymują Łona z Rymkiem, jednak tutaj chyba trzeba mieć pretensje do ekipy nagłaśniającej, która tym razem trochę zawiodła.
Nie można mieć wszystkiego drogi Panie… jak rymuje Łona i te słowa chyba najbardziej pasują do wczorajszych niedociągnięć.