Z relacji Bernadetty Strąk, prezes Stowarzyszenia z Ufnością w Trzecie Tysiąclecie, które prowadzi ośrodek, wynika, że chodzi o środki rozliczane w ramach stawki na tzw. osobodzień.
– To środki za 2010 rok od NFZ – mówi Strąk. – Gdy była potrzeba podania pokarmu dojelitowo, dzieciom zakwalifikowanym przez fundusz do karmionych sondą robiłyśmy to bez czekania na decyzje funduszu w tej sprawie, bo takiej możliwości nie było. Teraz NFZ chce, w naszym odczuciu niesłusznie, zwrotu tych środków. Zakładu na to nie stać.
Strąk zaznacza, że sprawę skierowała do sądu. – Jestem pewna swoich racji – mówi.
Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału NFZ wyjaśnia:
– Kontrola zakładu wykazała, że nieprawidłowo się rozliczał z NFZ, zawyżając stawki osobodni. Zakład został wezwany do oddania tych pieniędzy. Od tej decyzji odwoływał się do dyrektora i prezesa NFZ. A następnie, gdy decyzja została utrzymana w mocy, zakład skierował sprawę do sądu, równocześnie składając do nas wniosek o rozłożenie spłaty na raty. Sąd zdecydował o wstrzymaniu windykacji. Naszym obowiązkiem było złożyć zażalenie na orzeczenie sądu – dodaje Kopocz. – Sąd w drugiej instancji cofa wcześniejsze orzeczenie, co sprawia, że przywraca konieczność windykacji. Dyrektor NFZ zgodził się rozłożyć spłatę na 10 rat (normalnie jest ich 6) oraz przesunąć pierwszą ratę na kwiecień. Do tej pory środków tych nie otrzymaliśmy, a jednym z elementów ugody był zapis o tym, że w przypadku niezapłacenia raty zakład zrywa ugodę i ponownie w ten sposób zmusza nas do windykacji całości zobowiązania. Wszystko zależy od decyzji zakładu.
Bernadetta Strąk rozkłada jednak ręce. – Nie mamy tych pieniędzy, nie mamy skąd ich wziąć – mówi. – Przyszłość naszego zakładu, z powodu niewydolności biurokratycznej machiny, wisi na włosku…