Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Najnowszy Assassin’s Creed w osiemnastowiecznej Ameryce!
„Nic nie jest prawdą, wszystko jest dozwolone” - te słowa wypowiedział Hassan ibn Sabbah, pierwszy przywódca Asasynów. Ten zakon znany jest przede wszystkim z kilku politycznych morderstw dokonanych w XII wieku. Legenda o fanatycznych zabójcach w Ziemi Świętej, zażywających haszysz i mordujących dla Boga, stała się doskonałym materiałem dla firmy Ubisoft, tworzącej gry wideo na wysokim poziomie, a słowa pierwszego Asasyna zostały okrzyknięte motywem przewodnim całej serii.

Pierwsza część Assassin’s Creed wydana została w 2007 roku. Łącząc niemalże filmową fabułę, świetną oprawę graficzną, interakcję z otoczeniem i przełomowy system walki na miecze, gra spotkała się z ciepłym przyjęciem na rynku i z wieloma przychylnymi recenzjami. Idealnie odwzorowane miasta Lewantu z czasów trzeciej krucjaty i świetna dbałość o detale historyczne nadawały grze niepowtarzalnego klimatu i wzbudziły we mnie podziw. Jedynym mankamentem okazała się powtarzalność i monotonność zadań, jakie stały przed graczem na drodze Asasyna, Altaira ibn la Ahada, głównego bohatera gry.

Druga odsłona serii: Assassin’s Creed II zadbała o różnorodność misji, a także pierwszorzędną Assassin's Creedfabułę, którą nie pogardziłby żaden film przygodowy, czy książka historyczna. Tym razem rzecz dzieje się w renesansowej Italii. Poznajemy nowego bohatera, charyzmatycznego mszlachcica z Włoch. Podczas rozgrywki zwiedzamy takie miasta jak Florencja, Wenecja, czy Forli. Ezio Auditore da Firenze, bo tak nazywa się nowy asasyn, traci ojca wskutek spisku templariuszy – odwiecznych wrogów zakonu asasynów. I tu zaczynają się kontrowersje. Asasyni (który zaprzestali swej działalności wieki temu) toczą spór z zakonem templariuszy (który został rozwiązany przez króla Francji w 1312 roku) o kontrolę nad Włochami w czasach renesansu. Co prawda teoria spiskowa jest bardzo ciekawa, ale mimo to zgodność historyczna maleje wprost proporcjonalnie do kolejnych odsłon serii.

Pierwszy dodatek do drugiej części – Assassin’s Creed: Brotherhood – kontynuuje historię Ezio we Włoszech. Tym razem przyjdzie nam zwiedzić Rzym i stawić czoła Rodrigo Borgii – papieżowi, który w uniwersum gry jest także wielkim mistrzem tajnego zakonu templariuszy. Toczymy partyzancką wojnę, potajemnie rekrutując nowych asasynów i tworząc olbrzymi zakon. Ciekawe, ale mało prawdopodobne, zwłaszcza, że źródła historyczne na ten temat milczą, mimo iż na ulicach Rzymu toczą się bitwy pomiędzy strażnikami, a odzianymi w białe szaty zabójcami. Ale w końcu to tylko gra wideo, więc można to wybaczyć firmie Ubisoft. Ale czy aby na pewno? Wspominając pierwszą odsłonę łezka się w oku kręci na myśl o cichych zabójstwach i znikaniu pośród tłumu. Wszystkie cele wyeliminowane w Assassin’s Creed były postaciami historycznymi, które naprawdę zginęły w tamtych czasach w tajemniczych okolicznościach. Być może nie zostali zabici przez asasyna, ale kto wie? Cała gra nacechowana była realizmem i dużym prawdopodobieństwem zdarzeń, w przeciwieństwie do kolejnych odsłon.

Drugi dodatek do Assassin’s Creed II – Assassin’s Creed Revelations był zapowiadany bardzo wybuchowo, ale prawdę mówiąc okazał się… przereklamowany. W grze spotykamy Ezia płynącego do Konstantynopola w 1511 roku. Główny bohater gry ma 53 lata, a mimo to świetnie radzi sobie ze skakaniem po dachach i dynamiczną walką. Nawet gdy przymrużymy na to oko, pozostaje wiele błędów i nieścisłości, związanych z animacjami, dźwiękiem i oprawą graficzną. Do licznych wad tej części można zaliczyć również to, że gra kończy się, zanim na dobre się rozpoczyna. Mimo fabuły na bardzo wysokim poziomie, produkt nie jest zachwycający. Porównując go z pierwszą częścią można spokojnie powiedzieć, że seria „schodzi na psy”. Graczy irytuje brak nowinek w mechanice gry i w systemie walki. Ponadto widząc Ezio po raz trzeci, każdy zaczyna już ziewać. Zgadzam się z komentarzem jednego z internautów: „Revelations, to jest już taki odgrzewany kotlet”.

Assassin's CreedNa ratunek spieszy Ubisoft i najnowsza informacja wstrząsająca internetem. Oto ma powstać Assassin’s Creed III. Prace trwają od trzech lat (od kiedy to na rynku ukazała się druga część). W najnowszej odsłonie podziwiać będziemy nowy silnik graficzny – Ubisoft Anvil Next – nowe rozwiązania w walce, ulepszoną interakcję z otoczeniem, a także nowego bohatera. Przez kilka tygodni internauci zastanawiali się, w jakich realiach przyjdzie nam tym razem zabijać. Powstawały liczne ankiety, tematy na forach, a także artykuły w gazetach internetowych. Ludzie spodziewali się przede wszystkim szesnastowiecznych Chin, starożytnego Rzymu, Egiptu, Ameryki Południowej, Rewolucji Francuskiej, czy Amerykańskiej. W napięciu toczyły się dyskusje. Przesyłano do sieci rzekome plakaty najnowszej części, próbowano przechwycić „przecieki”. W końcu 02.03.2012 potwierdzone informacje ujrzały światło dzienne. Assassin’s Creed III będzie się rozgrywać w osiemnastowiecznej Ameryce Północnej, podczas rewolucji. Zaczęła się fala komentarzy. Żadne z nich nie wyrażały mieszanych uczuć. Internauci albo się załamywali, albo bili pokłony Ubisoftowi. Skąd negatywne reakcje? Otóż większość z nich wynika z… niewiedzy.

Ludzie mylą wojnę o niepodległość Ameryki (1775-1783) z wojną secesyjną (1861-1865) i wypisują opinie, takie jak „nie wyobrażam sobie asasyna jakimś cudem unikającego kul”, „Wojna secesyjna? Oni zniszczyli tą serię”, „Smutny koniec wyśmienitej serii”. Wszystkim niedouczonym spieszę z wyjaśnieniem: Podczas wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych używano jednostrzałowych karabinów z zamkiem skałkowym, o bardzo niskiej wydajności i celności, które ładowano średnio około minuty. Nowy bohater – Connor Kenway – jeśli zwiąże walką przeciwników, może mieć spore szanse na wygraną.

Inne negatywne komentarze przesyłają ludzie, którzy twierdzą, że w tamtych czasach nie było w Ameryce dużych miast, a asasyni przecież zawsze wspinali się po budynkach. Jak donosi jeden z portali: „(…)Drzewa, skały i bizony – oto na co będziemy się wspinać”. Jako argument podają listę najstarszych budynków w Stanach Zjednoczonych, na której to liście znajduje się kilka kościołów z XVI i XVII wieku. A zatem kolejna powtórka z lekcji historii. Boston i Filadelfia – miasta, które zobaczymy w grze – w roku 1770 zajmowały powierzchnię przeciętnych Europejskich miast tamtych czasów. Znajdzie się zatem mnóstwo ścian, parapetów i balkonów, po których będziemy się mogli wspinać. Osobiście podoba mi się także perspektywa wspinania się po drzewach, gdyż żaden z poprzednich asasynów nie posiadał takiej umiejętności. Twórcy gry obiecują zarówno wielkie miasta, jak i rozległe lasy, więc każdy znajdzie coś dla siebie.

Niektórzy piszą, że Ameryka jest nudna, albo że i tak wszystko tam się dzieje. Moim skromnym zdaniem rewolucja amerykańska jest idealnym podłożem dla następnego Assassin’s Creed, ponieważ w serii dominuje wątek „dobro kontra zło”, czy „wolność kontra niewola”. Jedyny element, na którym się zawiodłem, to fakt, że w grze będziemy walczyć po stronie amerykańskich kolonistów, przeciwko Brytyjskiemu Imperium. To jest właśnie element, który powtarza się we wszystkich filmach, grach i książkach. I chociaż wolność to domena raczej Amerykanów, to i tak wolałbym stanąć do boju obok angielskich żołnierzy ubranych w czerwone mundury.

Podsumowując, nie ma się co denerwować nowymi realiami Assassin’s Creed. Zmienianie historii i teorie spiskowe i tak stały się już ikoną serii i – mówiąc szczerze – nadają jej niepowtarzalnego charakteru. Miejmy tylko nadzieję, że Ubisoft odda nam do rąk coś wartościowego i zadba o szczegóły, jak przy produkcji pierwszej części. Możliwości nowego silnika pozwolą nam na oglądanie bitew z udziałem setek żołnierzy. Broń palna da nam z pewnością dużo zabawy, tak jak inne nowinki techniczne. Nowa broń – tomahawk – pozwoli na niezliczone kombinacje ciosów. Skoro „Nic nie jest prawdą i wszystko jest dozwolone”, to czemu mięlibyśmy okazywać niechęć do osiemnastowiecznych asasynów? Już trwają także prace nad kolejnymi częściami gry, więc istnieje szansa, że osoby, którym nie spodoba się amerykańska rewolucja, wreszcie trafią do swoich czasów.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl