– To ogromna strata dla całego polskiego środowiska sportowego, ale również dla wszystkich ludzi. Nigdy przedtem nie mieliśmy tak wybitnego polskiego pięściarza i nigdy nie będziemy mieć. – uważa Najman. – To był wspaniały człowiek o bardzo twardym kręgosłupie moralnym. Nigdy nikogo nie oszukał. Miał ogromną wiedzę nie tylko sportową, ale także życiową. Zawsze był duszą towarzystwa. Uwielbiał bale – wspomina.
Panowie poznali się w 2003 roku, gdy Najman stawiał pierwsze kroki na zawodowym ringu. Jako bokser stoczył wówczas trzy walki i wszystkie przegrał. – Jerzy namówił mnie, żebym nie przerywał kariery i od tego momentu wygrałem 11 pojedynków. W 2008 roku dostałem szansę walki o tytuł mistrza Polski – opowiada Najman.
W sierpniu 2011 roku dzięki wysiłkom Kuleja i Najmana odbyła się pierwsza w Częstochowie gala boksu zawodowego. Po tym, jak wybitny pięściarz doznał zawału serca podczas benefisu 50-lecia artystycznej działalności Daniela Olbrychskiego, jeszcze w lutym 2012 roku Najman zorganizował galę charytatywną w podzięce dla swojego sportowego mentora. Dochód z tej imprezy został przeznaczony na rehabilitację dwukrotnego złotego medalistę igrzysk olimpijskich oraz żużlowca Kamila Cieślara.
– Jerzy przyjeżdżał na wszystkie charytatywne imprezy, organizowane przeze mnie. Chodził też na żużel. Zawsze pamiętał o Częstochowie i był dumny, że pochodzi z tego miasta – dodaje Najman.
Jerzy Kulej zmarłw piątek (13 lipca) w szpitalu Bródnowskim. Miał 71 lat.