– Piaskownice kontrolujemy na bieżąco, sprawdzamy m.in. faktury za zakup piasku i jego wymianę, reagujemy na bieżące interwencje – mówi Edyta Kapelka z częstochowskiego sanepidu. – W tym roku nie mieliśmy żadnego zgłoszenia, które byłoby powodem do niepokoju czy sugerowałoby, że w piaskownicy jest brudno, że znajdują się w niej zwierzęce odchody.
Nie oznacza to jednak, że do takich sytuacji nie dochodzi. Najgorzej jest w niewielkich dzielnicach. – Ludzie wychodzą na spacer z pupilami wcześnie rano. Może jedna osoba na dziesięć posprząta po swoim psie, zbierze odchody do woreczka. Pozostali puszczają psy wolno i niestety nie sprzątają po nich – mówi Elżbieta, mieszkanka Dźbowa. – Psiaki załatwiają potrzeby w piaskownicy, a wszyscy potem się dziwią, że piasek śmierdzi.
W Zakładzie Gospodarki Mieszkniowej, który administruje osiedlem, słyszymy: reagujemy na każde zgłoszenie, gdy trzeba piasek podmieniamy, ale dopóki nie zmieni się świadomość ludzi, dopóki nie będą pilnować zwierząt – idealnie nie będzie.
Niektóre osiedla problem rozwiązały, grodząc place zabaw. – Część placów otaczają płoty – przyznaje Ewa Piech, kierownik osiedla CD w dzielnicy Północ. – Obserwujemy też nowy trend. Coraz częściej, gdy tylko właściciel nie dopilnuje psa, reagują inni mieszkańcy. Powstaje coś w rodzaju „obywatelskich patroli”. Jednocześnie Piech przyznaje: to specyfika dużych skupisk ludności, takich osiedli, na których z każdego okna wszystko widać, dlatego niczego nie da się ukryć. Administarorzy osiedli mają obowiązek wymienić piasek na wiosnę. W miejscach bardziej zaludnionych powinni wymieniać go także w sezonie i reagować na każdą interwencję. Co roku do częstochowskich piaskownic trafiają setki ton świeżego piachu. – Mamy 44 piaskownice, w tym roku kupiliśmy już 230 ton piachu – mówi Piech.