Od 1 sierpnia kierowców, którzy chcą dojechać z południowych dzielnic Blachowni do centrum miasteczka, obowiązują objazdy. Wszystko przez rozpoczęty latem remont jazu i mostu.
– Jaz od lat był w kiepskim stanie technicznym – tłumaczy Marian Stępień, naczelnik wydziału ochrony środowiska w częstochowskim Starostwie Powiatowym. – Musieliśmy zdecydować się na remont. Od lata udało się wykonać szereg prac. Zmodernizowano jaz, wyremontowano most, umocniliśmy brzegi zbiornika. Otoczenie zmieniło się nie do poznania.
Jaz spełnia wszystkie wymogi i został już odebrany. By przywrócić ruch między centrum a dzielnicami Blachowni, zlokalizowanymi w południowej części miasteczka, trzeba jednak uzyskać pozwolenie na użytkowanie mostu od Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
– Inwestycji w regionie jest tak dużo, że musimy czekać na uzyskanie pozwolenia na użytkowanie mostu – zaznacza Marian Stępień. – Cała inwestycja jest skończona. Trwa właściwie już tylko sprzątanie po budowie. Bez pozwolenia nie możemy jednak przywrócić ruchu. Nie wiem, czy z uwagi na brak czasu uda się to załatwić do świąt.
Tymczasem kierowcy nie chcą czekać i już jeżdżą po moście. Ignorują znaki, ustawione przez drogowców.
– Wystarczy kilkadziesiąt minut spędzić na zaporze, by naliczyć dziesiątki samochodów, które jeżdżą po moście – twierdzi Wojciech Kostrzewa, emeryt z Blachowni. – Idą święta, ruch coraz większy, a z objazdów nikt nie chce korzystać. Wiadomo, to też są koszty i stracony czas. Uważam jednak, że znaków drogowych nikt nie powinien ignorować. Tym powinna zająć się policja.
Koszt inwestycji przekroczył 4,5 mln złotych. Oprócz środków rządowych, Starostwa Powiatowego w Częstochowie i Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska, pieniądze na inwestycję wyłożyła także gmina Blachownia.