Przed zawodami częstochowianin miał zalediwe dwa punkty przewagi nad Zbigniewem Łaciszem. W piątkowych kwalifkacjach częstochowianin wywalczył drugie z rzędu pole position. Dopiero dziesiąty był jego rywal. – Na kilka dni przed zawodami w Brnie pojawiły się pierwsze obawy co do tego startu. Jednak jak przyjechałem na Automotodrom, to już trochę się uspokoiłem, a udana czasówka wniosła naprawdę dużo spokoju do zespołu. Największy stres był jednak przed pierwszym wyścigiem. Pojawiły się w mojej głowie myśli jak pojadę, co zrobią rywale – opowiada Mirecki.
Tor przesychał po opadach, dlatego w pierwszym wyścigu dużo zależało od doboru właściwego ogumienia. Po starcie Mirecki obronił prowadzenie. Na początku częstochowianin stoczył zacięty pojedynek z Michałem Dobrowolskim. Po drugim okrążeniu był już bezpieczny i pomknął po pierwsze zwycięstwo.
W drugim wyścigu zawodnik BM Racing Team startował z 10. pola. Łacisz jechał z 5. miejsca. Już po starcie znalazł się na prowadzeniu. Mireck przedarł się na 6. pozycję. Aby wygrać cały cykl przy zwycięstwie Łacisza w tym wyścigu, 16-latek musiał przyjechać do mety na piątym miejscu. Częstochowianin zdołał nawet dogonić rywala, a następnie śmiałym atakiem wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do końca. Pod koniec wyścigu wyjechał safety car po tym jak na torze pojawił się olej, ale nic to nie zmieniło.
– W drugim wyścigu miałem być w pierwszej piątce. W pewnym momencie zrobiło się nerwowo, bo nie mogłem się przebić. Rywale zaczęli jednak walczyć między sobą, co wykorzystałem Jechałem więc drugi i tak planowałem dojechać do mety za Zbigniewem Łaciszem. Gdy lider zaczął zwalniać, zaczął się do mnie zbliżać Damian Łata. Zaatakowałem Łacisza i potem już kontrolowałem to co działo się za moimi plecami – relacjonuje Mirecki.
Częstochowianin został najmłodszym zwycięzcą pucharu KIA.