– To był udany weekend. Wykonaliśmy plan w 100 procentach – uważa Bartłomiej Mirecki. – Mechanicy spisali się na medal, po reanimacji skrzyni nic nie działo się z samochodem. Każdą moją uwagę dotycząca ustawienia wprowadzali natychmiast w życie.
Ubiegłoroczny zwycięzca cyklu Kia Lotos Race zdominował zawody na torze Hungaroring, które odbyły się 26-28 kwietnia. Z dobrej strony zaprezentowali się też nowi zawodnicy BM Racing Team – Marcin Matczak i Dominik Morawski.
Piątkowe treningi i sobotnie kwalifikacje pokazały, że Mirecki może być niedościgniony. W sobotę jako jedyny z 26 kierowców przekroczył granicę 2 minut i 27 sekund. Był również najszybszy podczas drugiej i trzeciej części kwalifikacji. Nieco słabiej poszło debiutantom Matczakowi i Morawskiemu. Pierwszy wyścig rozpoczynali z trzynastego i czternastego pola.
Po starcie tuż przed wejściem w pierwszy zakręt Mirecki został wyprzedzony przez Filipa Tokara oraz Stanisława Kostrzaka, ale już na 6. okrążeniu powrócił na fotel lidera i powiększał przewagę. Matczak próbował przedrzeć się na piąte miejsce, ale zbyt mocno opóźnił hamowanie, uderzył lekko w auto przed nim i uszkodził chłodnicę. Musiał zrezygnować z dalszej jazdy. Tymczasem Morawski zakończył wyścig na dobrym 8. miejscu.
Do drugiego startu zawodnicy ruszyli w odwróconej kolejności. Mirecki został ustawiony w polu numer 10, ale już na trzecim okrążeniu objął prowadzenie, którego nie oddał do końca. Z kolei Morawski ukończył zawody na bardzo wysokim 5. miejscu.
– Podczas minionego weekendu zrealizowałem swój plan. Ukończyłem obydwa wyścigi w pierwszej dziesiątce. Miałem nawet okazję przez pół okrążenia poczuć jak to jest być pierwszym – zauważa Morawski. – Mogło być jeszcze szybciej, ale wiem, że trzeba popracować nad wszystkim. Teraz w trakcie krótkiej dwutygodniowej przerwy będziemy mieli czas na przygotowanie po Hungaroringu.