Dzisiaj (29 lutego) w częstochowskim magistracie odbył się panel dyskusyjny, poświęcony tematyce usług społecznych, świadczonych osobom bezdomnym. Wszystko w kontekście uwarunkowań prawnych, społeczno-kulturowych i finansowych. Niestety – przez blisko półtorej godziny słowo bezdomny… chyba nie padło ani jeden raz, a prelegenci – zamiast dojść do sedna – z uporem krążyli wokół tematu.
Jak zakładali organizatorzy, panel dyskusyjny miał służyć ustaleniu deficytów w zakresie świadczenia usług społecznych osobom bezdomnym przez ośrodki pomocy społecznej oraz organizacje pozarządowe. Prezentacje zaproszonych ekspertów, dyskusja i wymiana opinii miały przyczynić się do skutecznej realizacji celów projektu. Nie jestem jednak pewna, czy zawartość merytoryczna wygłaszanych w tym czasie słów na taki efekt pozwoli…
Na wstępie (po kwadransie opóźnienia i przedłużających się powitaniach, podziękowaniach i jeszcze raz powitaniach) padło kilka zdań tytułem wprowadzenia. Panel dyskusyjny miał być jednym z pierwszych działań w ramach projektu „Dobre praktyki w przekazywaniu zadań publicznych”. – Jego głównym celem jest wypracowanie standardów świadczenia usług społecznych dla osób bezdomnych poprzez wprowadzenie narzędzi do badania efektywności i jakości tych usług – poinformowała Dorota Węzik, koordynatorka projektu.
Przemysław Koperski, zastępca prezydenta Częstochowy, wyraził swoją radość z faktu, że właśnie to działanie otrzymało dofinansowanie ze środków unijnych – bo takie wyróżnienie spotyka tylko dziesięć na sto wniosków.
Dalej miały paść już konkrety – zresztą w tym celu na spotkanie zaproszono grupę ekspertów. Wykład rozpoczął prof. Uniwersytetu Łódzkiego. – Ten projekt musi spełniać pewne wymogi metodologiczne, tzn. koncepcja badania w takim projekcie jest podstawą późniejszych działań implementacyjnych. Musimy określić cel, fazę, aspekty całego procesu badawczego, a co szczególnie ważne – sposób wykorzystania wyników – podjął prelegent. Całe wystąpienie utrzymane było w podobnym tonie i… ciągnęło się w nieskończoność.
Po blisko półgodzinnym wykładzie profesora (oraz upływie przeszło godziny od chwili rozpoczęcia spotkania) wciąż nie miałam pojęcia, w jaki sposób miasto, jak i pozostali realizatorzy projektu zamierzają podnieść standard pomocy bezdomnym. Może to zbyt wygórowane wymagania odnośnie merytoryki tego typu posiedzeń, ale ja nawet nie potrafię sobie przypomnieć, żeby w tym czasie choćby raz padło słowo „bezdomny”!
Z ulgą dostrzegłam więc, że głos zabierze kolejny ekspert. Jednak po tym, gdy zostałam poinformowana… w jakim obszarze województwa śląskiego usytuowana jest Częstochowa, a co istotniejsze – nad jaką rzeką leży – nie wystarczyło mi już cierpliwości na więcej i opuściłam salę.
Przyznaję, że konferencja zaplanowana była jeszcze na kolejne dwie godziny i być może wówczas zostały poruszone tematy kluczowe. Nawet jeśli tak się stało – czy nie lepiej byłoby od razu przejść do sedna, zainteresować tematem słuchaczy i nie tracić wspólnego czasu? Czy tego typu spotkania nie powinny wnosić czegoś nowego do dyskusji w tematach, których dotyczą? Czy może mówienie o niczym w zupełności wystarczy?