I choć przedsięwzięcie nie rzucało się w oczy, to przy bliższym kontakcie ciekawiło i intrygowało. Częstochowianie z zaciekawieniem przyglądali się kolorowym miednicom, ustawionym przy ławkach w III Alei. Śmiałka, który z nich skorzystał chyba nie było – nie wiadomo czy z braku odwagi, czy z zażenowania, a może po prostu dlatego, że aura nie dopisała. Mieszkańcy miasta z zaciekawieniem za to reagowali na spektakl ulicznego Teatru Wojtka Kołsuta. Byli tacy, którzy w przedstawieniu starali się współuczestniczyć, ale też tacy, którzy uliczne „dziwadła” mijali szerokim łukiem. Pojedyncze osoby przystawały przy sklepowych wystawach, by zerknąć nie na ofertę handlową, a na prace artystów. Marta Frej, współorganizatorka przedsięwzięcia podkreślała w czasie spotkania z władzami miasta i dziennikarzami: ART.erię udało się to zorganizować dobrą wolą i własnymi nakładami artystów, którzy gotowi byli zaangażować się w przedsięwzięcie bez żadnego ekwiwalentu finansowego.
Miejmy nadzieję, że tegoroczna ART.eria będzie początkiem imprezy cyklicznej, że choć bez wielkiego uderzenia, wejdzie jednak do stałego kalendarza kulturalnych przedsięwzięć w Częstochowie, że będzie się rozrastać i zarażać nas kulturoholizmem.