Marcin Meller wspólnie ze swoją żoną Anną Dziewit-Meller, napisał książkę zatytułowaną „Gaumardżos! Opowieści z Gruzji” (gruz. gaumardżos – oznacza „zwycięstwo” lub „na zdrowie”). Publikacja liczy ok. 400 stron. Materiał jest bogato ilustrowany zdjęciami. Marcin Meller jeździ po Polsce i promuje książkę. Wczoraj (14 czerwca) spotkał się z częstochowskimi czytelnikami, którym opowiadał o wydawnictwie i kulisach jego powstania. Spotkanie prowadził dziennikarz Janusz Pawlikowski.
– Ta książka nie powstałaby pewnie gdyby nie upór mojej żony Anny – opowiadał czytelnikom Marcin Meller. – To ona zmuszała mnie do wysiłku. Generalnie ciężko się ją pisało. Ja i Ania mamy podobne charaktery. Jesteśmy uparci i uwielbiamy dominować. Te cechy mogą przeszkadzać, gdy pisze się książkę we dwoje. A sama Gruzja to niesamowity kraj. Pełen jest wspaniałych widoków. Fascynująca i trudna jest historia Gruzinów, którzy podobnie jak my wiele wycierpieli w przeszłości. Przybyszowi rzuca się w oczy kraj kontrastów.
Jeden z rozdziałów książki poświęcony jest najbardziej znanemu Gruzinowi – Józefowi Stalinowi. Według relacji Mellera, to ciągle niezwykle znana, choć kontrowersyjna, postać w tym kraju. Nic więc dziwnego, że pielgrzymki turystów, także z zagranicy, odwiedzają Gori, gdzie urodził się Stalin. Nadal mieści się tam jego muzeum. Według badań opinii publicznej, w Gruzji z sentymentem do dyktatora odnosi się 20 procent Gruzinów. Sam pomnik Stalina w Gori został zdemontowany stosunkowo niedawno. Jak relacjonuje autor książki zdecydowano się na ten krok w nocy, by uniknąć protestów. Ponoć jednak i tak były…
A jaki jest temperament Gruzinów? co nas z tym narodem łączy mentalnie? – dopytywał Janusz Pawlikowski.
– Kto nie był na gruzińskiej uczcie, ten nie był w Gruzji – śmiał się Meller. – Serdeczności, wylewności uczuć i nakładów środków w myśl zasady „zastaw się a postaw się” nie ma końca. Prawie jak w Polsce, ale jednak o wiele bardziej wystawnie. Same toasty na cześć Boga, ojczyzny, gości i innych ważnych postaci i ciągną się bardzo długo… Stół, jego nakrycie, potrawy i sposób goszczenie się są niebywałym przeżyciem dla obcokrajowca. Do tego rzuca się w oczy otwartość i szczerość. Gruzini są bardzo sympatyczni.
A czym różnią się Gruzini od Polaków? – z relacji Mellera wynika, że na Kaukazie kierowcy jeżdżą jak szaleni. Znaki drogowe, czy przepisy istnieją, ale mało kto się do nich stosuje. Każdy jeździ jak mu pasuje, byle szybko. Jak trzeba porozmawiać z kierowcą, który akurat jedzie z naprzeciwka to się staje. Nie ważne, że tworzy się gigantyczny korek, a inni kierowcy trąbią i denerwują się. Czas dla prowadzących rozmowę nie ma wtedy znaczenia…
– Gruzini nie są takimi malkontentami jak Polscy – tłumaczy Meller. – Tam nie jest tak jak u nas. Jest biednie, ale proszę nie mylić z nędzą. Na Kaukazie ludzie potrafią cieszyć się swoimi osiągnięciami, sukcesami narodowymi, czy zwyczajnie, pięknem krajobrazu lub swoją stolicą Tibilisi. Tego u nas w narodzie często brakuje.
Marcin Meller urodził się w 1968 roku. Jest synem Stefana Mellera, byłego ambasadora Polski we Francji i Rosji. Ukończył historię na Uniwersytecie Warszawskim. Przez wiele lat pracował jako reporter w tygodniku „Polityka” gdzie zajmował się tematyką międzynarodową, polityczną i obyczajową. Zwiedził wiele państw: Brazylię, Nikaraguę, Egipt, Sudan, Zair, Tanzanie, Iran, Turcję. Widzowie znają go z popularnych programów, które prowadzi w telewizji. Pracuje jako redaktor naczelny pisma „Playboy”. W Gruzji był po raz pierwszy w 1992 roku. Od tego czasu był w tym kraju wielokrotnie.