Na początek dobra, a nawet bardzo dobra wiadomość. Oto w XXI Konkursie Literackim na najlepszą książkę młodego autora, organizowanym przez Lubelski Oddział Stowarzyszenia Pisarzy Polskich, pierwszą nagrodę otrzymała książka autorstwa częstochowskiej pisarki pani Aleksandry Keller. Serdeczne gratulacje Pani Olu od naszej „Poczty Literackiej”.
W przesłanej zaś korespondencji grudniowej sporo było poetyckich życzeń, związanych ze świętami Bożego Narodzenia i Nowym Rokiem. Jeden z tych wierszy przytoczę, bo był prosty, serdeczny i pewnie dlatego najładniejszy. Przysłała go pani Izabela Kowalik, częstochowianka zamieszkała we Wrocławiu.
Dobrych świąt kochani!
Żeby jacyś trzej królowie
Z prezentami przyszli
I szczerych życzeń
I dobrych myśli
I żeby Wam dobrych ludzi
Nigdy nie zabrakło
I żeby każde serce
Inne serce zgadło
I żeby ludziom dobrej woli
Los dobrych chwil
Dożyć pozwolił.
Ela Zakrzewska z Częstochowy
Przeczytałem Twoje wierszyki Elu z uwagą. To dobrze, że mimo swoich 16 lat masz potrzebę pisania, co znaczy, że jesteś osobą wrażliwą i nieobojętną na otaczający Cię świat. Myślę
jednak, że na jakiś debiut poetycki jest chyba za wcześnie. Twoje wiersze są bowiem takie jakieś wyrośnięte i za bardzo smutne. W podobny cierpiętniczy sposób pisze większość
początkujących wierszokletów, a Ty przecież chcesz być prawdziwą poetką, prawda?
Na poparcie mojej tezy przytoczę fragment jednego z twoich wierszy:
„Druga szansa.
Każdy człowiek na nią zasługuje,
każdy powinien ją otrzymać.
Bo inaczej może przegrać życie (koniec cytatu)”
Powiedz mi, gdzie tu jest poezja? Tej, jak wszystkiego w życiu, trzeba się po prostu nauczyć, bo same chęci i natchnienie niewiele tu pomogą. Musisz więc dużo czytać, szczególnie wierszy
uznanych już poetów, żeby nabyć umiejętność posługiwania się ową niełatwą przecież formą literacką, zwaną poezją. To wymaga oczywiście pracy, czasu i cierpliwości, ale tylko w taki
sposób można coś w literaturze zdziałać.
Że taka praca daje wyniki, oto poniższy przykład.
c.d. na kolejnej stronie
Bartek Perdak przysłał mi niedawno kilka swoich wierszy. Przytoczę dwa z nich, a potem powiem, dlaczego to czynię.
1. „Przycupnij przy dębowej kapliczce.
złóż ręce w leśnym konfesjonale.
W miękkich liściach szorstkiej kory drzew
Odszukaj Boga.
I spytaj, do czego cię powołał.”
2. „Myśli wiatr rozrzucił
Siwe kartki listopad niesie
Przybywa słoi drzewom.
Jesień zagościła w moim kajecie”
Widzisz Elu, jak pięknie można pisać, bez cierpień i niepotrzebnego wylewania łez?
Jakiś czas temu napisałem Bartkowi to samo, co Tobie dziś, i widać już, jak zmienił się na dobre jego sposób pisania. Słowa są tu normalne, wyważone i oddają to, co autor chciał w swoim wierszu powiedzieć. Tobie Elu proponuję to samo. Przyślij mi, powiedzmy za rok, swoje nowe wiersze, a te dzisiejsze włóż głęboko do szuflady, żebyś mogła je potem porównać. Zobaczysz wtedy, na ile się one zmieniły, a stanie się tak być może dzięki życzliwym radom pewnego starego pisarza. Ściskam Cię mocno i pozdrawiam Twoich rodziców.
Damian W. (jak podpisał się w e-mailu)
Z kilku wierszy, jakie mi przysłałeś, wybrałem jeden, moim zdaniem najlepszy. Masz więc, jak prosiłeś – swój poetycki debiut. Wiersz nosi tytuł:
Plener malarski.
Więc stoję oto przed skończonym obrazem
Barw wielu utkanych w tajemnicę sztuki.
A serce jak serce zarutko się wzruszy
Bo oto przede mną płótno malowane
z sekretami podstępnie skradzionymi duszy.
Tak tedy stoję przed dziełem skończonym
Gdzie rąk mych pracy widoczne efekty
Gdzie barwy jak wiersze w ferworze tworzenia.
I myśli spięte blejtramą obrazu
i cicha radość z faktu narodzenia.
No! Brzmi to nieźle. Ale umówmy się Damianie, że publikuję Ci ten wiersz trochę na kredyt i trochę dla zachęty. Uważam bowiem, ze masz zadatki na dobrego poetę. Z listu wiem także, iż jesteś uczniem szkoły plastycznej i stąd zapewne takie wyraźne rozpoznawanie piękna w rzeczach i sprawach drobnych i codziennych. To też dobrze przyszłemu poecie rokuje. Bardzo mi się spodobało na przykład to twoje poetyzowanie na temat malowanych obrazów i przenoszenie z tym związanych wrażeń do literatury. Jeśli pójdziesz tą drogą, staniesz się
oryginalny. A przecież o to w każdej sztuce chodzi.
c.d. na kolejnej stronie
Pani Grażyna Rurarz
Przysłała mi, jak pisze w liście, jeden z wielu swoich wierszy „leżących w szufladzie” i że namówił ją do tego syn. Brawo synku! Namów też mamę, jakoś tak delikatnie, żeby te swoje wiersze z szuflady trochę odświeżyła. Przeczytała jeszcze raz, może coś poprawiła, a może napisała je zupełnie inaczej. Nic przecież, co naprawdę dobre, nie powstaje od razu, zwłaszcza w sztuce, gdzie wciąż trzeba szukać doskonałości.
Pani Grażyno! Jeśli rzeczywiście oczekuje Pani szczerej i życzliwej porady od starego literata, to powiem tak:
Ten przysłany mi wiersz (szkoda, że tylko jeden) można nazwać wierszem, bo są w nim strofy i rym jest i zamiar poetycki, ale niestety Pani Grażyno… nie jest to jeszcze poezja, zwłaszcza że z rytmem ma ten wiersz wyraźne kłopoty. Za dużo w nim także niepotrzebnych słów i pewnej niefortunności w opisach i puentach. Poezja powinna być takim skrótem opisowym, kwintesencją serca, myśli i słowa. To, co prozaicy piszą szeroko, poeci powinni zawrzeć w kilku prostych, trafnych i ładnych strofach.
Niech pani łaskawie przemyśli te uwagi. A wiersze napisane na nowo przyśle do naszej do Poczty Literackiej, dobrze? Z własnego doświadczenia wiem, że to, co napiszemy, zupełnie inaczej brzmi, gdy zobaczymy to w druku albo na ekranie komputera. I tylko dlatego przysłany mi wiersz drukuję poniżej.
Ty nawet nie wiesz o tym, ile wszystkim dajesz,
Chwile pełne radości, tak ot sobie rozdajesz,
Poprzez Twą muzykę, unosisz nas w przestworza,
Gdzie latamy z ptakami nad błękitem morza.
Widzimy szczyty górskie, obłoki nas przesłaniają,
A gdy się wyłonimy, widoki zachwycają.
Zielone łąki, lasy, rzeki wijące się jak żmije,
To tylko ten zobaczy oczyma duszy co nic w sobie nie kryje.
Tajgi, dżungle i zbocza są w jego zasięgu,
Bo te widoki świata są właśnie w jego kręgu.
Nie śni, nie marzy lecz widzi je prawie jak na dłoni,
To efekt Twych melodii, które wiatr tam goni.
One niosą echo w przestworza, tam giną jak w otchłani,
I zostaną na zawsze tak jak wierni melomani.
Głos masz piękny, donośny i takie są piosenki,
O miłości mówiące, czekaniu, a przy tym cudne wydajesz dźwięki.
Twój śpiew mnie ukaja, wyzwala luz wewnętrzny taki,
Że nawet jestem zdziwiona odczuwając w sobie braki
Pozytywnego odczucia radości, co mnie niepokoi,
Ale też zniewala i dodaje siły mojej niecnej woli!
Mariusz Hanzel ze Śródmieścia
Zapewniam Cię Mariuszu, że czytam z uwagą całą korespondencję, przychodząca do naszej „Poczty Literackiej” i nie bagatelizuję żadnej nadesłanej pracy. Twoje opowiadanie pt. „Ojciec” przeczytałem również dokładnie, ale niestety nie zachwyciło mnie ono wcale… Przede wszystkim brak w nim jakiejkolwiek akcji, która mogłaby na dłużej niż jedna czy dwie strony zainteresować czytelnika. Rozważania o życiu, moralności, dobrych i złych uczynkach, jakimi bohater opowiadania raczy swoich czytelników, są tak banalne i oczywiste, że aż
drażnią komunałami. Tak się po prostu nie pisze.
Możesz oczywiście wysłać swój tekst do innej redakcji, jak zapowiadasz w swoim mailu, ale w niczym to nie zmieni wartości tego, co napisałeś. I na koniec jeszcze jedna mała uwaga. Wątpię, czy ktoś będzie chciał wykorzystywać Twoje przemyślenia zawarte w opowiadaniu „Ojciec” do własnych celów. Niepotrzebnie więc umieściłeś na jego początku przestrogę: „Wszelkie prawa zastrzeżone”.
I to na tyle w dzisiejszej poczcie.
Kłaniam się Państwu pięknie.