Od jakiegoś czasu mówi się w kuluarach, że działacze Falubazu Zielona Góra zaproponowali Rosjaninowi ofertę z tych nie do odrzucenia. Warunek, jaki mieli postawić, to taki, że Łaguta nie będzie startował w Grand Prix. Organizująca ten cykl firma BSI podobno miała zaproponować Grigorijowi udział w tych zawodach, ale ten się nie zgodził i nie przyjął dzikiej karty. – Do mnie nie dzwonili organizatorzy Grand Prix. Dużo się o tym mówiło, ale to nieprawda, że dostałem propozycję startów w tym cyklu – zaprzecza spekulacjom Łaguta.
W rozmowie z Gazetą Internetową wCzestochowie.pl Rosjanin zapewnił, że nie dostał także żadnej oferty z Zielonej Góry. – Nic o tym nie wiem – przekonuje. – Myślę, że to nie był mój ostatni mecz w barwach Włókniarza. Jak tak możecie mówić? Ja nie wiem, kto pisze o moich zamiarach. Cały czas rozmawiam z Marianem i myślę, że zostanę w Częstochowie.
Lider częstochowian zdradził także, że Włókniarz zalega mu z płatnościami za trzy mecze. – To naprawdę niewiele. Inne kluby mają dużo większe zaległości wobec swoich zawodników – twierdzi Łaguta.
Od początku sezonu Rosjanin stał się idolem częstochowskich kibiców. Jeździł brawurowo i skutecznie. W meczu ze Startem Gniezno ponownie zasłużył sobie na to miano. – Włókniarz ma świetnych kibiców. Jak tak mocno kibicują, to dostaję większej adrenaliny. Naprawdę warto dla nich jeździć – uważa Łaguta.