Badania prowadzone są w Marciszowie, w dzielnicy Zawiercia, w której znajduje się wysypisko śmieci. Na miejsce prowadzi ścieżka wzdłuż ogrodzenia składowiska, którą idzie się, tłumiąc dławienie od wywołujących odruch wymiotny zapachów.
– Chodźcie, u nas tak nie śmierdzi, chyba że mocniej zawieje od wysypiska – wita nas dwóch młodych paleontologów.Badacze to sami młodzi ludzie. Są uczestnikami obozu paleontologicznego, organizowanego przez Muzeum Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego. Grupa liczy osiemnaście osób. Są tu studenci geologii, geografii, jedna licealistka, a nawet gimnazjalista. Od poniedziałku pracowali pod nadzorem Zuzanny Wawrzyniak, doktorantki z Wydziału Nauk o Ziemi i Grzegorza Sadloka ze Środowiskowego Studium Doktoranckiego Geobis Polskiej Akademii Nauk. Skąd jednak badania na wysypisku śmieci?
– Prowadzimy je na hałdzie, która powstała w wyniku przygotowania niecki pod wysypisko śmieci. Miejsce to wskazał prof. dr hab. Joachim Szulc z Uniwersytetu Jagiellońskiego – mówi Zuzanna Wawrzyniak. – Trzy lata temu została tu znaleziona sporych rozmiarów kość Dicynodonta, na której widniały ślady ugryzienia.
Dicynodont to gad ssakokształtny wielkości dzisiejszego nosorożca. Badacze usiłują teraz ustalić, jakiego stworzenia szczęki ok. 200 mln lat temu, czyli w Górnym Triasie, uśmierciły wielkiego gada. Ale nie tylko.
– W ubiegłym roku również odsłoniliśmy tu kości, jeszcze nie mamy pewności, do kogo one należały, prawdopodobnie jednak do dinozaurów – mówi Wawrzyniak. – W tym roku także odsłoniliśmy kości Dicynodontów, a także ich tropy oraz zęby ryb i piękne rośliny skrzypowate.
W ciągu tygodnia naukowcy wywieźli z Zawiercia kilkadziesiąt obiektów, które już trafiły na Wydział Nauk o Ziemi Uniwersytetu Śląskiego, gdzie będa opracowywane.
Badania w Zawierciu nie przypominają jednak klasycznych wykopalisk, ze zdejmowaniem kolejnych warstw gruntu. Hałda zawiera bowiem przemieszane warstwy gleby. Poszukiwania sprowadzają się więc do przeczesywania terenu o powierzchni około 1 ha, na którym znajdują się wapienne konkrecje, iłowce i mułowce. – Śmiejemy się, że przerzucamy gruz i troszkę to przypomina grę w totolotka – mówi Asia Żak, jedna z uczestniczek badań. – Oczywiście wiedza pomaga w tym wszystkim, ale wiele zależy od szczęścia. Do tego trzeba być bardzo uważnym i mieć dobry wzrok, żeby odróżnić kości od zwęglonego drewna, którego mamy tu bardzo dużo.
– Dla nas to bardzo cenne doświadczenia. Chodzi o to, żeby nie siedzieć tylko nad książką, ale by popracować w terenie – mówi Dawid Balcer, kolejny z badaczy.
– To ważne stanowisko paleontologiczne, dołączające do takich stanowisk jak Lipie Śląskie i Krasiejów. Jest w nim duży potencjał – mówi Zuzanna Wawrzyniak. – Jeśli skamieniałości, które tu odnajdziemy, będzie odpowiednio dużo, będziemy mogli mogli oznaczyć stworzenia, których szczatki tu znajdujemy, poznać ich zwyczaje, zachowania, odtworzyć ich środowisko.
Czy są szanse na znalezienie całego szkieletu dinozaura w Zawierciu? – dopytywaliśmy.
– Raczej nie, choć gdyby kiedyś rozbudowywano wysypisko i znów prowadzone byłyby prace ziemne, nie można tego wykluczyć – uważa doktorantka.
Dzisiaj po południu młodzi naukowcy zakończyli jednak badania w terenie, zaplanowane na ten rok. Teraz zajmą się oczyszczaniem, klejeniem, preparowaniem i opisywaniem znalezionych obiektów.
55