Najpierw w wyścigu na czas na dystansie 20 km tytułu broniła Martyna Klekot. Do półmetka wydawało się, że wskoczy na pudło. Miała nieznaczną stratę do prowadzącej zawodniczki, a Martyna jest jak diesel. Potrzebuje czasu do rozpędzenia się. Niestety, źle weszła w jeden z zakrętów, koło się śliznęło i wylądowała na szosie. Potrzebna była szybka zmiana roweru. Czas płynął, trzeba było na nowo odnaleźć rytm jazdy. Było po medalu.
Pierwsza miejsce zajęła torowa podwójna mistrzyni świata Katarzyna Pawłowska. Klekot była czternasta, o 2,28 min. za triumfatorką. Wyprzedziły ją zawodniczki, z którymi zwykle wygrywała bez trudu. To niepowodzenie zdopingowało ją do jeszcze większej walki w wyścigu ze startu wspólnego na dystansie 110 km. Parokrotnie trzeba było pokonać podjazd pod Ślężę.
Trener Grzegorz Gronkiewicz zalecił od początku uważną jazdę. Na tego rodzaju wyścigach pierwsze odjazdy mogą zadecydować o końcowym rozstrzygnięciu. Klekot pojechała zgodnie z jego wskazówkami. Była czujna i w odpowiednim momencie załapała się do 7-osobowej ucieczki, w której oprócz niej były same najlepsze zawodniczki kraju: Pawłowska. Brzeźna- Bentkowska, Jasińska, Niewiadoma, Szybiak i Bujak. Ponieważ Klekot nie dysponuje wielką mocą na finiszu, trener doradzał jej wcześniejszy atak z tej grupy. Tym bardziej, że Pawłowska i Bujak są zawodniczkami pochodzącymi z toru. – Niestety tempo jazdy było zbyt silne, by móc się oderwać z grupy – przyznała na mecie Klekot.
Uciekinierki dojechały razem do mety, gdzie zwycięskim finiszem popisała się Eugenia Bujak, wyprzedzając Brzeźną i Pawłowską. Klekot robiła, co mogła. W dramatycznym sprincie zdołała wyprzedzić Małgorzatę Jasińską, triumfatorkę ubiegłorocznego prestiżowego wyścigu dookoła Toskanii. Zajęła szóste miejsce, udowodniając, że należy do ścisłej krajowej czołówki. Trener Gronkiewicz nie kryje swojego zadowolenia z postawy swojej podopiecznej. Radość sprawili mu także jego juniorzy. W wyścigu ze startu wspólnego ścigali się na dystansie 132 km. Swoją walecznością i uporem zachwycił 16-letni Kacper Nowicki. Bardzo wcześnie zabrał się do ucieczki z jeszcze dwoma zawodnikami. Po pewnym czasie jeden z nich odpadł. Potem jego los podzielił drugi partner i Nowicki przez jakiś zas jechał sam na prowadzeniu. W końcu doszła go 8-osobowa grupka. Nowicki nie stracił jednak bystrości. Ciągle utrzymywał się w stawce. Po kolejnych przetasowaniach nadal był w czołowej, już 10-osobowej grupce, która gnała do mety po ostateczne rozdanie medali. W końcówce zabrakło mu sił. Wygrał Kamil Turek z Imielina. Kacper dojechał do mety 15 sekund później jako dziewiąty. Bez wątpienia był najbardziej walecznym kolarzem wyścigu. Dla niego było to największe osiągnięcie w krótkiej jeszcze karierze.
– On jest pierwszorocznym juniorem – zauważył Grzegorz Gronkiewicz – Do mety dojechał na ostatnich oparach. Jestem bardzo zadowolony z jego postawy. Dobrze prezentował się równie aktywny Kamil Ostojski, który zajął 45. miejsce.
W tym samym czasie spora grupa kolarzy z dwóch częstochowskich klubów BDC Kolejarz Jura oraz CTC Scout startowała w Strawczynie pod Kielcami w krajowych mistrzostwach mastersów. Rozgrywany na pętli wyścig ze startu wspólnego był trudny. Rozpoczynał się od razu od długiego i czasami bardzo stromego, aż do kilkunastu procent nachylenia, podjazdu. Po drodze był jeszcze jeden podjazd, a meta również była usytuowana lekko pod górę. Te trudności potęgowała gorąca, burzowa pogoda. W tych warunkach nasi kolarze spisali się całkiem nieźle. W swoich kategoriach wiekowych czwarte miejsce zajęła Joanna Ejsmont, na szóstej pozycji uplasowali się Marcin i Wojciech Bartolewscy oraz Andrzej Śledziona, siódmy był Ksawery Leszczyński, ósmy Zbigniew Krzyżanowski, dwunasty Damian Ziętara, dziewiętnasty Paweł Pyzik i Marek Gieracz, dwudziesty trzeci Jacek Drzewiecki.