Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Kilka chwil z życia morsa
Jedni by wykąpać się w styczniu pod chmurką udają się do Egiptu. Ale są też częstochowianie, potocznie zwani „morsami”, którzy nie jeżdżą do Afryki. Im wystarczy zbiornik „Adriatyk” w Parku na Lisińcu, gdzie co niedzielę spotykają się, by wspólnie poszaleć w wodzie. Jej temperatura nie przekracza kilku stopni, w powietrzu słupek rtęci jest często znacznie poniżej zera…

 Ale to co odstrasza innych i powoduje obawy o katar, kaszel włącznie z zapaleniem płuc, wywołuje u morsów tajemniczy uśmiech. Bo w gronie tych kilkunastu osób, nikt po zimowej kąpieli nie miał nawet kataru, a co dopiero zwolnienia lekarskiego lub kosztownej wizyty w aptece. Dzisiaj (22 stycznia) częstochowskie morsy znów spotkały się nad Adriatykiem, by jak co tydzień zażywać wspólnej kąpieli i udowodnić, że zima nie musi być wcale taka straszna.

– Pierwszemu wejściu do wody zimą zawsze towarzyszy podwyższona adrenalina – przyznaje Olga Barańska, jedna z uczestniczek zimowej kąpieli. – Są emocje i strach. Podobnie jest za drugim razem. Wtedy strach jest chyba jeszcze większy, bo wiesz co cię czeka jak wyjdziesz z wody na powietrze. Za trzecim razem idzie już jak z rozpędu, a człowiekowi wciąż jest mało tych kąpieli i mało.

Podobnie swój pierwszy raz opisywała Magda Trzepizur.
– Na swoim kącie mam już kilka kąpieli, ale za każdym razem jest to duże przeżycie – podkreśla. – W każdym razie atmosfera zawsze jest doskonała.

„Morsowanie” w Częstochowie w 2009 roku rozpoczął Tomasz Tęcza z klubu Zabiegani Częstochowa. Dzielnie wspierała go w tym przedsięwzięciu Teresa Morawiec.

– Przez te lata kąpało się z nami kilkadziesiąt osób – wspomina Tomasz Tęcza. – Są ludzie co raz spróbują i to im wystarcza. Są też tacy co zostają z nami i bardzo im się ten sposób spędzania czasu podoba. Najniższa temperatura w jakiej weszliśmy do wody to minus siedem. Z tego co wiem kąpać można się do minus piętnaście. Słyszałem jednak, że w Rosji są ludzie, którzy kąpią się w niższych temperaturach.

Teresa Morawiec przyjeżdża nad „Adriatyk” z Blachowni na rowerze. Rzeczy na zmianę i termos z herbatą ma zawsze w jukach przytroczonych do bagażnika. Po wszystkim przebiera się i jedzie znów te kilkanaście kilometrów do domu.
– I co? I nic – to mój sposób na zdrowie i zarazem spędzanie czasu – mówi z uśmiechem przygotowując się do wejścia do wody. Nim mors zniknie w wodzie, najpierw musi odbyć rozgrzewkę. W niedzielę częstochowska grupa przebiegła dystans 3,5 kilometra dookoła parku. Później przebieranie się, z czego ważne że rzeczy najpierw zdejmuje się od dołu. Górę na sam koniec.

– A teraz szable w dłonie i za mną – krzyczy Tomasz Tęcza i morsy wbiegają do wody.

Najpierw wyrąbywanie toporkiem przerębli, potem już tylko kąpiel. Wystarczy klika minut, by ugasić w sobie chęć kontaktu z wodą i wyjść z niej jak nowonarodzony. Ostatnio powietrze miało około zera stopni.

– Ale za tydzień słyszałam, że ma być minus dziewięć stopni – mówi podekscytowana Magda Pyda. – Jestem dzisiaj pierwszy raz. To mój debiut! Bardzo się bałam, ale przełamałam strach i jest wspaniale. Nigdy nie zapomnę zanurzenia po szyję. Jak wyszłam z wody to czułam jakby ktoś wbijał mi w ciało igiełki. Już nie mogę doczekać się tego co będzie za tydzień. Tutaj oprócz kąpieli panuje wspaniała atmosfera. Widać, że ludzie są ze sobą wspierają się i dodają animuszu…

Zainteresowani spróbowaniem tego co morsy lubią najbardziej, mogą czuć się zaproszeni w następną niedzielę nad Adriatyk (częstochowski Park Lisiniec). Zbiórka o godz. 11.30. Warto zabrać ręcznik, ubrania na zmianę, klapki, no i termos z gorącą herbatą. Ci, którzy nie zdecydują się na kąpiel, mogą przyjść po prostu na spacer.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl