Trzej obywatele Kamerunu zostali zatrzymani w Częstochowie jesienią 2009 r. Mieli wówczas od 27 do 51 lat. Policjanci, działając na podstawie ustaleń operacyjnych, nakryli ich w jednym z hoteli. Przy mężczyznach znaleziono wysokiej jakości drukarkę, która została specjalnie przygotowana – w ten sposób, że usunięto w niej zabezpieczenia antyfałszerskie.
W ręce stróżów prawa wpadło wówczas także 15 tys. arkuszy specjalnego papieru, pociętego do wymiaru banknotów euro, na które specjalną techniką drukarską naniesiono już elementy zabezpieczeń banknotów. Jak ustalono, z przygotowanego w ten sposób papieru można było wyprodukować podróbki wielu milionów euro.
W czasie śledztwa dotarto również do wynajmowanego przez Kameruńczyków domu. Ujawniono w nim 700 podrobionych banknotów euro o nominałach 500, 200, 100 i 50 euro, które łącznie dawały kwotę 130 tys. euro.
Kameruńczycy, mieszkający na stałe we Francji, podczas toczącego się od ponad roku procesu nie przyznawali się do fałszowania pieniędzy. Twierdzili, że mieli tylko posłużyć się podrobionymi banknotami, w celu dokonania nieokreślonych bliżej oszustw na terenie Polski. Takie tłumaczenie nie było pozbawione logiki: za oszustwo w Polsce grozi do 8 lat więzienia, ale już fałszowanie pieniędzy traktowane jest jako przestępstwo najcięższego kalibru – grozi za nie od 5 do nawet 25 lat pozbawienia wolności.
Jak poinformował nas sędzia Bogusław Zając, rzecznik częstochowskich sądów, dwaj z trzech oskarżonych skazani zostali na karę 5, trzeci – na 6 lat więzienia. Wyrok nie jest prawomocny.