Tomasz Szymczyk: Jako jeden z organizatorów Krajowych Mistrzostw Amatorów i Mistrzostw Polski Mistrzów Lig Amatorskich w tenisie stołowym miałeś chyba mnóstwo pracy?
Paweł Gąsiorowski: Zgadza się, pracy naprawdę było sporo. Cały pomysł organizacji Mistrzostw w Częstochowie wyszedł ode mnie już w tamtym roku, kiedy to zorganizowałem je po raz pierwszy. Jak poprzednio, tak i teraz sam zajmowałem się wszystkim od szukania sponsorów po kwestie logistyczne. Dla mnie tegoroczne Mistrzostwa zaczęły się już w styczniu, kiedy to musiałem wszystko zaplanować. Zgłoszenia do zawodów trwały do 22. maja i dopiero na ich podstawie mogłem ustalić cały system rozgrywek. Dodać muszę, że w Hali „Polonia” znajduje się tylko sześć stołów do ping ponga, tak więc dzięki uprzejmości pana Wiesława Pięty zwoziliśmy stoły z Akademii im. Jana Długosza. Poprzedni tydzień był „wyjęty z życia” i mocno odczułem to fizycznie.
TS: Fakt, że impreza była dobrze zorganizowana, o czym świadczą pozytywne komentarze, wynagradza ten ogrom pracy?
PG: Zdecydowanie tak. Cieszę się, że już wiele razy organizowałem różnego rodzaju turnieje, dzięki czemu mam już pewne doświadczenie. W poprzednim roku dopuściłem się kilku błędów, jak choćby zbyt duża liczba przyjętych zgłoszeń. Tym razem widziałem, czego mogę się spodziewać. Jestem zadowolony z tego, że wszystko wyszło. Grałem w Polsce na wielu turniejach i nieskromnie powiem, że organizowane w Częstochowie Mistrzostwa są jedną z najlepszych imprez dla amatorów w naszym kraju.
TS: Czy planujesz organizować te Mistrzostwa co roku?
PG: Planuję zorganizować Mistrzostwa za rok. Ubiegłoroczne były udanym debiutem. W tym roku było więcej zawodników i komentarze bardziej pozytywne. W przyszłym roku myślę, że zagra jeszcze więcej zawodników. Dzięki pozytywnym opiniom nabieram coraz większej motywacji do działania.
TS: Prócz tego, że byłeś organizatorem, to dodatkowo brałeś udział w zawodach i zostałeś Mistrzem w swojej kategorii wiekowej…
PG: Zacząć muszę od tego, że środowisko tenisa stołowego w Polsce jest podzielone. Są zawodnicy, którzy mają licencję Polskiego Związku Tenisa Stołowego i są amatorzy, którzy nie mają czasu na zawodowe zajmowanie się ping pongiem, a również chcą grać. PZTS organizuje swoje imprezy i mimo że dla amatorów jest dużo rozgrywek, to nie było poważnego turnieju rangi mistrzowskiej. Z tego też powodu postanowiłem zorganizować Krajowe Mistrzostwa Amatorów i Mistrzostwa Polski Mistrzów Lig Amatorskich. Ogólnie ciężko jest połączyć organizację turnieju i granie w nim, ale jestem wielkim pasjonatem tenisa stołowego i po prostu musiałem zagrać. Może to wszystko wyglądać tak, że sam sobie zrobiłem Mistrzostwa i sam je sobie wygrałem. Cieszę się, że jeszcze udaje mi się to wszystko połączyć i jak długo starczy mi na to sił, tak długo będę grał i starał się wygrywać.
TS: Nie tak dawno wygrałeś także przedostatnią rundę Grand Prix Częstochowy i w tej chwili jesteś liderem. Uda Ci się zostać na pierwszym miejscu?
PG: Pod koniec czerwca odbędzie się ostatni turniej Grand Prix i wtedy zobaczymy. Od samego początku szykowałem swoją formę na maj, na Mistrzostwa, które były dla mnie najważniejsze. Forma jest, bo w ciągu dwóch dni turniejów przegrałem tylko raz z Markiem Stępniem w rozgrywce drużynowej. Dzisiaj już idę na trening i mam nadzieję, że jeszcze przez miesiąc uda mi się utrzymać wysoką dyspozycję. Chciałbym, żeby mój kolega z drużyny Mariusz Koczyba też utrzymał formę, ponieważ w tej chwili obaj rywalizujemy o pierwsze miejsce. W Grand Prix walczymy o spore sumy pieniędzy, tak więc dodatkowo dochodzi wewnętrzna presja. Dzięki temu, że w turniejach o najwyższe cele grałem już wiele razy, mam nadzieję, że lepiej poradzę sobie z tą presją i wygram.
TS: Zatem życzę Ci wygranej i dziękuję za rozmowę.
PG: Dziękuję bardzo.
44