Częstochowianie zdecydowanie lepiej zaprezentowali się w rundzie wiosennej. Jesienią zdobyli 24 punkty, strzelili 17 bramek, stracili 13 goli. Wiosną, gdy zaczęli grać na stadionie przy ul. Loretańskiej, uzbierali 32 punkty. 30 razy trafiali do bramki rywali, stracili 14 goli.
– To był mój pierwszy sezon w nowej roli. W rundzie jesiennej miałem niewielki wpływ na to, co grał mój zespół. Sam jeszcze nie wiedziałem, o co w tym wszystkim chodzi. Wiosną wiedziałem już, co chcemy grać – twierdzi Woś.
W rundzie wiosennej Skra poprawiła grę ofensywną, choć zdaniem Wosia, wciąż było daleko do ideału. – Największym naszym grzechem była fatalna skuteczność. Zmarnowaliśmy bardzo dużo sytuacji do strzelenia bramki – przyznaje trener częstochowskiej drużyny. – Problem w tym, że pomocnik Bartek Gliński strzelił więcej bramek, niż nasi napastnicy. Z kolei bardzo często w trudnych momentach odpowiedzialność za wynik drużyny brał na siebie nasz stoper Mateusz Woldan.
Woś przekonuje, że w kadrze dojdzie do kilku zmian. Działamy już w tym kierunku, ale na razie za wcześnie na konkrety. Na pewno w klubie znajdzie się miejsce dla dwóch młodzieżowców z rocznika 1992-93 – zdradza.
Najprawdopodobniej do Polonii Bytom wrócą z wypożyczenia Maks Pokotyluk i Karol Tomczyk. Obaj piłkarze grali w podstawowym składzie Skry.