Podczas jednej ze zorganizowanych wiosną konferencji prasowych prezydent Krzysztof Matyjaszczyk – wraz ze swoimi zastępcami – obiecywał częstochowianom za pośrednictwem mediów, że rozwiąże wreszcie problem Starego Rynk. Zapewniano, że pieniądze na dokończenie prowadzonych tam badań archeologicznych są zabezpieczone. Mało kto wierzył jednak, że machina urzędnicza zadziała tak szybko i sprawnie, aby jeszcze w tym roku udało się zakończyć wykopaliska, odbudować płytę rynku i pozwolić z niego na powrót korzystać mieszkańcom. Byli jednak tacy, którzy liczyli, że w myśl obietnic władz Stary Rynek zostanie choć uporządkowany. Jak się okazuje, była to naiwność…

Przez całe lato nie kiwnięto tam nawet palcem. Teren jest więc przysłowiowym obrazem nędzy i rozpaczy. Na samym środku mamy bunkier zbudowany z kostki brukowej, pochodzącej z rozebranej posadzki placu. W jego wnętrzu walają się butelki po alkoholu, spożywanym w niemałych ilościach. Kto zechce się przespać po libacji, znajdzie dla siebie nawet materac… A w sąsiedztwie – spore ilości porozrzucanej kostki brukowej, śmieci, a także zdechłe ptaki i inne odpady. Siatka, która zabezpieczała powierzchnię badań naukowych, jest pozrywana, one same porosły bujnymi chwastami. Badyle wyrastają także ze szczelin między brukiem – rozdeptanie przez nogi przechodniów im nie grozi, bowiem na tak zapuszczony Stary Rynek, nikt się niemal już nie zapuszcza…

Jak powiedział nam Mariusz Sikora, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Transportu, któremu podlega rynek, prace archeologiczne kontynuowane mają tam być w roku przyszłym. W roku bieżącym wykonane mają być tylko prace zabezpieczające, polegające m.in. na odbudowaniu zniszczonych ogrodzeń. Ich brak skutkować może wypadkiem – jak widać na zdjęciu drogę ze szkoły czasami skracają sobie tamtędy dzieci.