Osiem tysięcy – tyle osób weszło na targowisko w Żarkach tylko w ciągu pięciu godzin. Na teren wjechały dokładnie 423 samochody dostawcze i 1700 samochodów osobowych. To „wielkie liczenie” zorganizowano na targowisku pod koniec lipca. Liczono wchodzących i wjeżdżających przy wejściach od strony ulic Ofiar Katynia (pierwszy wjazd, drugi wjazd, gimnazjum, stary młyn) oraz od strony ul. Leśniowskiej (przy małym parkingu, ul. Wąskiej, ul. Piaski – dojście do pawilonu Hermes).
– Liczenie trwało w sobotę 23 lipca w godzinach od 6 rano do 11 przed południem – dodaje burmistrz Żarek Klemens Podlejski.Najwięcej osób wchodzi na targ od strony centrum przy skrzyżowaniu ul. Leśniowskiej z ul. Piaski. W dniu liczenia odnotowano tutaj 2022 osoby. Najwięcej samochodów dostawczych wjeżdża od ul. Ofiar Katynia w główną targową alejkę, czyli ul. Piaski. W sobotę, kiedy prowadzono badanie, tą bramą przejechały 163 pojazdy z towarem. Najwięcej samochodów osobowych kieruje się na targ od strony gimnazjum. Wyliczono, iż 834 kierowców wybrało właśnie ten wjazd.
Badanie przeprowadzono tylko na terenie, którym zarządza gmina. Nie brano pod uwagę samochodów, parkujących wzdłuż ul. Ofiar Katynia, w centrum miasteczka czy na prywatnych parkingach. Po co mieszkańcom Żarek takie statystyki?
– By wiedzieć, co się dzieje na targowisku, czy jest ono nadal miejscem, gdzie ludzie chętnie kupują – tłumaczy Katarzyna Kulińska-Pluta, rzecznik prasowy gminy Żarki. – Chcemy wiedzieć, czy warto i jak należy inwestować w targowisko. Ze statystyk wynika, że jesteśmy największym targowiskiem na Jurze. Zauważyliśmy, że ilość klientów uzależniona jest od pory roku. Na wiosnę ludzie chętnie kupują w okresie przed komuniami. Jesienią więcej klientów jest w okresie, gdy mieszkańcy tworzą zapasy na zimę. Targ odbywa się dwa razy w tygodniu: w środy i soboty. Więcej klientów jest w weekend, gdy ludzie mają wolne.
Gmina chce inwestować w targowisko. Na razie trwają konsultacje, związane z opracowaniem projektu oraz z zakresem ewentualnych prac. Pieniądze na rozbudowę i moderniazację targowiska gmina chce zdobyć z Unii Europejskiej.
Miejskie targowisko w Żarkach to poważny pracodawca. Daje zatrudnienie setkom, jeśli nie tysiącom ludzi: kupcom, wytwórcom, właścicielom barów, administracji. Tradycja targowania sięga w Żarkach średniowiecza. W 1556 roku w Wilnie król Zygmunt August nadał Żarkom trzy jarmarki w ciągu roku: na św. Stanisława, na Nawiedzenie Matki Boskiej i na Św. Andrzeja. Najstarsi ludzie pamiętają jedynie jarmark na św. Stanisława. Trwały cały tydzień, od 1 do 8 maja. Były to jarmarki, gdzie można było wyłącznie sprzedać lub kupić konie i owce. Wiadomo, że już na dwa tygodnie przed jarmarkiem zjeżdżała tu szlachta z całej Polski. Przybywali nawet kupcy i z zagranicy, nawet z Włoch. Wynajmowali mieszkania i chlewy przeważnie u gospodarzy mieszkających przy ulicy Krakowskiej (obecna Piłsudskiego). Tu się zatrzymywali i lokowali swoje konie, owce i barany. W dzień handlowano na jarmarku, wieczory spędzano rozrywkowo. Wszyscy bawili się i tańczyli w gospodzie obywatela Bubla, która mieściła się na rogu Krakowskiej i Leśniowskiej. Alkohol sprzedawano w sklepach monopolowych pana Kurka, mieszczących się na targowicy. Jarmarki odbywały się do 1918 roku, do chwili gdy odpust św. Stanisława przeniesiono z Żarek do nowo wybudowanego kościoła w Myszkowie.
Kiedyś targowano na placu Starego Rynku przed kościołem parafialnym, po wojnie targowisko przeniesiono na plac przy stodołach.
Przed wiekami w Żarkach handlowało się w każdy wtorek. Dzień targowy przeniosły na środę okupacyjne władze austriackie podczas I wojny. Obecnie co środę i sobotę przy stodołach handluje się płodami rolnymi i zwierzętami, ale również tym, co można znaleźć na każdy rynku: artykułami spożywczymi, agd, meblami, ubraniami itd.
W 2006 roku uroczyście świętowano jubileusz 450-lecia przywileju żareckich jarmarków.
*** Opracowano na podstawie materiałów Urzędu Miasta i Gminy Żarki.