Ceny podskoczyły nagle. Jeszcze w styczniu jedno jajko spożywcze można było nabyć średnio za 44 gr, w lutym – 47 gr, na początku marca – 63 gr, a już teraz nie ma co liczyć, że kupimy je po cenie niższej niż 70 gr. Jak podaje Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, dokładnie rok temu w marcu, cena jednego jajka wynosiła 36 gr! Obecnie mamy więc do czynienia z ponad stuprocentową podwyżką w skali roku.
Wbrew pozorom – sprzedawcy na podwyżce nie zyskują, ale tracą. – Jeszcze niedawno sprzedawałam jajka po 60 gr, a teraz po 65-70 gr. Hodowcy podnieśli ceny, więc ja też musiałam podnieść, a… szykuje się jeszcze większa podwyżka. Podobno ceny mają dojść do 1 zł. Klienci narzekają, bo nie mają pieniędzy, nie mają pracy – jest ciężko – sama wiem, bo mam dwoje dzieci na utrzymaniu. Jajka zdrożały, bo wszystko idzie w górę – żali się Iwona Kubas, sprzedawczyni.
Klientów z dnia na dzień traci także pani Beata, handlująca jajkami na rynku „Zawodzie”.
– Klientów jest bardzo mało. Kiedyś były kolejki przy stoliku, teraz mam najwyżej jednego-dwóch zainteresowanych w ciągu piętnastu minut, ale i tak nie zawsze kupią, tylko podejdą, zobaczą cenę i odchodzą – narzeka kobieta. – Przez tę podwyżkę już straciłam wielu klientów, a co będzie dalej, nie wiem. Co gorsza, przed Wielkanocą ceny jeszcze pójdą w górę.
Tak drastyczna podwyżka jest nie do przyjęcia dla większości konsumentów i… ich portfeli.
– To aż bije po oczach. Nie stać mnie na takie ceny, więc po prostu zmniejszę spożycie jajek w moim domu, nawet na Wielkanoc nie kupię tyle, co zwykle – mówi pani Hanna. Podobnego zdania jest pani Olga, która nie zamierza jednak rezygnować z tego elementu jadłospisu. – Szkoda mówić, jajka zdrożały bardzo. Jeszcze kilka miesięcy temu kupowałam je w cenie 40-50 gr za sztukę, a teraz kosztują nawet 75-80 gr! Chociaż jest to absurdalna podwyżka, niestety nie da się ograniczyć jedzenia jajek, bo to w końcu podstawa diety – dodaje klientka.
Narzekają nie tylko konsumenci, ale też hodowcy, hurtownicy i sprzedawcy. – Tak źle nie było już dawno. Od kilku miesięcy ceny jaj były jednak poniżej kosztów produkcji, co przyczyniło się do zmniejszenia ilości podaży. Do listopada ubiegłego roku ceny były bardzo niskie. To doprowadziło do tego, że wielu producentów nie wytrzymało. To po prostu się nie opłacało, właściciele farm pozadłużali się, niektórzy pozastawiali domy, by kontynuować produkcję! – twierdzi Jarosław Klekot z hurtowni jaj P.H.U. Delegs. – Musimy dostosować się do tego, co dzieje się na rynku – dodajei przedstawicielka Fermy Drobiu „Bios”.
Skąd właściwie ta podwyżka? – Przyczyn jest pięć. Po pierwsze: wzrost kosztów produkcji, po drugie: sezonowy wzrost cen, po trzecie: przepisy dotyczące klatkowego chowu, po czwarte: wzrost popytu w okresie przedświątecznym i wreszcie po piąte: wzrost cen w Unii Europejskiej – wylicza dr Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej i wyjaśnia: – Ceny jaj rosną, bo zwiększają się koszty produkcji, energii elektrycznej, paliw i zbóż. Mamy teraz sezon – na początku roku kury zawsze niosą się mniej, więc siłą rzeczy i jajek jest mniej. W styczniu i lutym ceny jaj zawsze rosną. Nie bez znaczenia jest wzrost popytu w okresie przedświątecznym. Wielkanoc to święta jajeczne. Popyt na jajka rośnie, więc producenci i przetwórcy robią zapasy, bo przecież jajka spożywamy nie tylko w czystej postaci, ale są one również składnikiem panierki, emulgatorów, majonezu, ciast i wielu innych artykułów spożywczych. Do tego dochodzi wzrost cen w Unii Europejskiej, co powoduje podbicie cen także u nas. Kolejna sprawa to przepisy dotyczące chowu klatkowego. Wymiana klatek na większe kosztuje, więc automatycznie zmniejsza się produkcja.
Szczególnie ostatni wymóg zdenerwował hodowców. – Te nowe wymysły ekologów to jakieś głupoty! W starych klatkach było po pięć kur, a teraz jest siedemdziesiąt! Kury mają mieć więcej miejsca, czyścić sobie w klatce pazury… Jestem za tym, żeby zwierzęta miały wygodę, ale powinno być to realizowane poprzez inne metody. Wymiana klatek to ogromne kwoty, a wyprodukowanie jednego jajka to koszt co najmniej 35 gr – argumentuje właściciel fermy drobiu z Pajęczna.
Podobnego zdania jest Jarosław Klekot. – Od 1 stycznia weszły te wymogi odnośnie klatek. To wymysł ekologów i Unii Europejskiej. Kury mają mieć zapewnioną wygodę i więcej miejsca, ale kogo na to stać?! Koszt takich nowoczesnych klatek dla jednej hodowli, gdzie mieści się ok. 50-60 tys. kur, to około 1,2 mln zł! To są przecież ogromne pieniądze! Od ubiegłego roku zaobserwowałem ponad stuprocentową podwyżkę. W niektórych sklepach ceny dochodzą nawet do 80-90 gr. Sytuacja szykuje się nieciekawie na cały ten rok.
Jest tak źle, że już gorzej być nie może? Czy w najbliższym czasie zapowiada się spadek cen jaj? Eksperci uspokajają, że tak. – Oczywiste jest, że jeśli cena jaj bardzo wzrośnie, spadnie sprzedaż, bo ludzie zaczną tupać nogami i nie będą chcieli płacić. Zależność jest prosta – jak ludzie będą kupować, ceny będą rosły. Przewidujemy jednak, że po Wielkanocy – a już na pewno w drugiej połowie roku – nastąpi spadek dynamiki wzrostu cen – zapewnia dr Krystyna Świetlik.