Nieduże w formacie kolorowe pisemko o takim właśnie zachęcającym do kupienia tytule pokazała mi znajoma nauczycielka jednej z częstochowskich podstawówek. - Zobacz – powiedziała - co teraz ku rozrywce naszej młodzieży sprzedaje się w kioskach z prasą.

Otwieramy broszurkę, przeglądamy strona po stronie i nadziwić się nie możemy. Na jakiej bowiem zasadzie tego typu produkcje znajdują się w powszechnej sprzedaży? Ktoś przecież musiał na takie publikacje zezwolić i – co najdziwniejsze – nie powstrzymały tego kogoś liczne obrzydliwości i wulgaryzmy tu zamieszczone. A takie są. Wystarczy dla przykładu przytoczyć kilka tytułów, aby poziom tego wydawnictwa ujawnić. Oto rubryka pod nazwą: „Normalny, szkolny syf” albo „Seks ze szkolnej ławy”. Albo „Wakacje z jeb…” itd. itp.

Ten numer „Humoru szkolnego” otwiera jednakże poezja, to znaczy – nagrodzona przez redakcję „Oda do kibelka” anonimowego autora…

Nie będę powtarzał zawartych tam brudów, dodam tylko, że wydawnictwo prowadzi na swoich łamach taki stały „konkurs na wiersze ustępowe”. „Sprawdź w swoim szkolnym kiblu – zachęca redakcja – jakie wypisane są tam wierszyki i te twoim zdaniem najzabawniejsze prześlij nam do opublikowania”.

Hitem numeru, zapowiadanym już na okładce, ma być opowiastka o „Szewczyku dratewce” z opisem jego licznych, erotyczno-wojennych przeżyć. Jest tam też horoskop dla dziewczyn, z którego wynika, że urodzone pod znakiem Strzelca mają w tym miesiącu szansę wyjątkową: „spotkać chłopaka nawet za trzy bańki”. Albo „przeżyjesz namiętność, która cię zelektryzuje. Wibrator będzie miał przebicie prądu na obudowę o sile 220 V”.

Śmieszne to? Zależy dla kogo. Prawdziwym jednak zaskoczeniem jest informacja redakcyjna, że ów „Humor szkolny” uznany został przez wielu pedagogów jako najlepsze w Polsce, satyryczne pismo nastolatków… Ale jacy pedagodzy w jakich gremiach i na jakim forum dokonali takiego wyboru? O tym oczywiście redakcja milczy.

Znajomy nauczyciel ogólniaka skwitował to krótko. Ani to humor, ani szkolny. Należy tylko ubolewać, że są ludzie, którym nie przeszkadza zarabianie pieniędzy w tak niecny sposób.

Jestem człowiekiem już starym, upartym, więc dzwonię do Ministerstwa Edukacji Narodowej. a tam miła pani twierdzi, że Ministerstwo dostrzegło problem wielu nieetycznych wydawnictw dla młodzieży typu właśnie „Humorów szkolnych” i że skierowało już w tej sprawie okólnik do kuratorów oświaty i wychowania w całym kraju. Stwierdzono w nim między innymi, że „po wnikliwej analizie i ocenie tekstów, zdjęć i rysunków zawartych w tego typu publikacjach, należy stwierdzić, iż w żadnym wypadku nie powinny być one rozpowszechniane w szkołach i innych placówkach oświatowo-wychowawczych. Publikacje te naruszają bowiem nie tylko podstawy wychowania moralnego młodzieży, ale zohydzają również piękno języka polskiego, obniżają kulturę bycia, a także zasady współżycia między ludźmi”.

Wszystko więc się zgadza. Tylko że nic z takich okólników Ministerstwa nie wynika. Bo w życiu, jak w życiu – nie wszystkich obowiązuje ta sama moralność.

I oto kilka tygodni temu znów ukazał się w sprzedaży kolejny już, bo czwarty numer „Humoru Szkolnego”. W jakiś jednak sposób wiadomość o niezadowoleniu Ministerstwa Edukacji dotarła do redaktorów pisma, bo na tytułowej stronie widnieje informacja „Tylko dla dorosłych lub wyrośniętych małolatów”. Jest to właściwie jedyna zmiana w porównaniu do poprzedniego numeru, bowiem w środku treści są takie same a więc: „Poezja klozetowa”, „Wakacyjne jeb…” itd. Aha, jest jeszcze cykl „Lektury w pigułce”, a tam streszczenie „Moralności Pani Dulskiej”. Której próbka wygląda tak: „Dulska dostała gwałtownej kurwicy, kiedy dowiedziała się, że jej synalek zrobił jednej młódce bachora. Taki skandal w porządnej rodzinie – wrzeszczała. Nieco pomieszany jej Zbychu , chciał się nawet ożenić z tą zapyloną (…)”.

Na kolejnej stronie są też różnego rodzaju porady, w tym kącik medyczny „Jaki jest najlepszy sposób na swędzenie pochwy?”. Zalecenie to „stosunek płciowy najlepiej po jedzeniu i zamykanie okien”. Takich mądrości jest całe szesnaście stron, na dobrym kolorowym papierze, i nie pojawia się tu ani jedno nazwisko ani adres. Wszystko jest anonimowe jak to zawsze bywa, kiedy ma się do czynienia z brudami.

– A jak się pani to sprzedaje? – pytam znajomą kioskarkę.
– No, kupują ludzie.
– Kto przede wszystkim ?
– Jak to kto? Młodzież przeważnie. Tu przecież pisze „Humor szkolny”.
– A czytała pani, co jest w środku?
– Panie, zobacz pan, ile tu jest gazet. Wszystkiego przeczytać nie sposób.

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl