Strona główna Archiwum 2011 - 2013 Historia Tour de Pologne w Częstochowie cz. 8: „Leśny” blisko Fiata, „Kotka” zabawy bez myszki, spadające gacie Chrzanowskiego i „Gronek Star”
W 1993 roku aż dwa kluby z Częstochowy brały udział w wyścigu, a za sprawą Marka Leśniewskiego „Zibi Casio Częstochowa” otarło się o zwycięstwo w wyścigu. ”Leśny” na co dzień startował w swoim klubie w Bydgoszczy, ale na czas wyścigu tak jak Rajch i Krasiński, został wypożyczony do Częstochowy. Drugim zespołem była „Mazda Motor Vitesse Częstochowa”.

„Leśny” poczynał sobie dobrze już od początku wyścigu, finiszując na pierwszym etapie jako trzeci. Na drugim etapie rozegrano jazdę drużynową na czas. „Zibi” zajął doskonałe piąte miejsce, ale na starcie wóz techniczny zespołu zawadził o nasiąknięty wodą baner z napisem „Start”. Rower Leśniewskiego został zdemolowany i kolarz musiał jechać na pożyczonym. Leśniewski swoje szanse na zwycięstwo w wyścigu pogrzebał na szóstym etapie przez góry do Zakopanego. Poświęcił swój i klubowy interes na korzyść narodowego patriotyzmu. Kiedy odjechała udana ucieczka, w której byli Zamana, Baranowski, Sypytkowski, Spruch i Piątek, nie podjął się pogoni, bo bał się doholować do grupki lidera, którym był Litwin Lupeikis. Przyjechał na metę z opóźnieniem 1,29 min. Siódmy etap prowadził z Wadowic do Częstochowy i przez to został nazwany „papieskim”. Najpierw kolarze przejechali przez pagórek zwany Genowefą, który zaliczono jako ostatnią w wyścigu premię górską. Przed Częstochową, w miejscowości Gniazdowo zaatakował pochodzący stąd Zbigniew Adamus. Sąsiedzi bardzo gorąco go oklaskiwali. Etap kończył się 10. rundami w mieście. Każda z nich premiowana była jako lotny finisz. Wrzesińki i Kott, czyli „Kotek” też chcieli się pokazać przed własną publicznością i sponsorami. Uciekli na początku rund razem z Chojnackim i rozgrywali pomiędzy sobą kolejne lotne finisze. Na czwartej rundzie doszedł ich rosyjski zawodowiec z „Lampre” Gonczenkow. „Kotek” zdołał wygrać jeden z finiszów. Na przedostatnim okrążeniu grupka została wchłonięta przez peleton. Końcowy sprint wygrał inny zawodowiec, Włoch Walter Castignola z „Mapei” przed Wadeckim, Banaszkiem i Arturem Krzeszowcem z „Mazdy”. „Gronek” był dziesiąty. Włoch dedykował swój sukces Czarnej Madonnie. Nazajutrz kolarze udali się do Kalisza, gdzie wygrał Lupeikis przed Castignolą, Spruchem i Krzeszowcem. Ten ostatni był drugi na kolejnym etapie. „Leśny” wygrał czasówkę w Gnieźnie. Mógł wygrać cały wyścig, gdyby nie strata poniesiona na trasie do Zakopanego. Główne trofeum zawodów, Fiat Tipo, powędrował do Baranowskiego, który wygrał wyścig po raz trzeci. Z kolarzy reprezentujących częstochowskie kluby Rajch był 35.,Wrzesiński 45., Krzeszowiec 46., Mermer 51., Gronkiewicz 59., Pyzik 61., Krasiński 64., Kott 69., Michalec 70., Adamus 72., a Gembicz 83. Drużynowo „Zibi Casio” była szósta a „Mazda” piętnasta. Był to pierwszy wyścig organizowany przez Czesława Langa.

Chrzanowski 1995 na mecie w Sanoku. źródło" "Przegląd Sportowy" - fot. M.ŚwiderskiRok później konkurencja zawodowców była jeszcze mocniejsza. Częstochowę reprezentował klub „Zibi Casio Kolejarz” oraz „Weltour Radio Ok. OZKol Częstochowa”. Tym razem to „Gronek” otarł się o prowadzenie w wyścigu. Na prologu rozegranym we Wrocławiu był trzeci. Musiał uznać wyższość samego Sprucha oraz Łotysza Piziksa. Na pierwszym etapie pokazał się jako 9. na mecie Paweł Kowalski z „Zibi” i to było wszystko w wykonaniu częstochowskich kolarzy. Nie mogli się odnaleźć wśród pędzących zawodowców. Lepszym od nich był nawet 74-letni emerytowany kolejarz z Trójmiasta Stanisław Nowakowski, zagorzały pasjonat kolarstwa który na każdą metę przyjeżdżał przed peletonem i robił kolarzom zdjęcia. Wyścig wygrał mistrz świata Włoch Maurizio Fondriest. Robert Dąbrowski z „Weltouru” był 20. a Kowalski 27. ze stratą prawie pół godziny, a pozostali kolarze z Częstochowy  byli jeszcze dalej: Tomasz Kłoczko 37., Mermer 45., Kott 73., Gronkiewicz 76., Chojnacki 102., Szafron 105., Pyzik 107., Czyszczoń 110., Adamus 118. a Gembicz 120.

Po raz ostatni w formule open wyścig rozegrał się w 1995 roku. Gronkiewicz stwierdził na początku wyścigu:
– Zawodowcy idą jak wściekli. Robią tempo, aż się gotuje. Dziś jechali tak szybko, że większość polskich zawodników myślała tylko, kiedy się to wszystko wreszcie skończy.

Nie widząc szans na wygranie etapu (był 7. w prologu i potem tylko raz w Płocku ósmy) „Gronek” zabrał się za wygrywanie lotnych finiszów. Na pierwszym etapie wygrał aż 6 lotnych premii i objął prowadzenie w 3 klasyfikacjach: wszechstronnych, aktywnych i supersprintera. Na drugim etapie wygrał dwa finisze, ale stracił koszulkę wszechstronnego na rzecz Krzeszowca. Na 3 etapie wygrał jeszcze dwie premie. Piąty etap prowadził z Przeworska do Sanoka. Już na pierwszym kilometrze zorganizowała się grupka w której zabrał się Sławomir Chrzanowski z „Zibi”. Oprócz niego byli jeszcze Kłoczko, Mickiewicz, Bilewski oraz Portugalczyk Quintino Rodriques. Ucieczka została zlekceważona przez peleton. Jak to w wyścigach Langa bywa, etap kończył się rundami. Próbował atakować Portugalczyk, ale etap wygrał Chrzanowski. Na mecie powiedział:
– Portugalczyk na drugim okrążeniu pociągnął tak, że  myśleliśmy, że nam gacie pospadają.

Gacie nie spadły. 26-letni Chrzanowski z Dzierżoniowa był drugim w historii kolarzem, który wywalczył dla Częstochowy zwycięstwo etapowe. Jego kolega Gronkiewicz po pięciu etapach zajmował dobre 11. miejsce, ale potem przyszły góry, a „Gronek” nie był w tej specjalności asem. Pokazał się na ostatnim etapie, którym było kryterium w Warszawie. Przez długi czas uciekał w siedmioosobowej grupce razem ze znanym później Amerykaninem Hamiltonem. Pozbierał dodatkowe punkty na premiach i ostatecznie wygrał klasyfikację aktywnych. Wyścig wygrał Spruch. Gronkiewicz był 44., a Mermer 64., M.Wrona, Chojnacki, Chrzanowski oraz Kott nie ukończyli wyścigu. 

Aktualności z Częstochowy i regionu.
Sport, wydarzenia, kultura i rozrywka, komunikacja, kościół, zdrowie, konkursy.

Patronaty

© 2025 Copyright wczestochowie.pl