Dwa lata później reprezentował klub Częstochowa Chrobry Głogów. Razem z nim jechali Szawerdak, Gałązka, Chądzyński, L. Różański oraz Łabucki. Gronek był piąty w Białej Podlaskiej, siódmy w Pile i znowu piąty w Szczecinie, zawsze po finiszach z peletonu. Ostatecznie ukończył wyścig na doskoanłym 15. miejscu. W klasyfikacji punktowej był drugi za Sławomirem Krawczykiem, mając ten sam dorobek punktowy. Łabucki był 22., Chądzyński 26., Różański 71., Szawerdak 77., Gałązka 79. W 1990 roku startował już w miejscowym zespole Kolejarz Częstochowa. Był to bardziej udany start. Trzeci etap prowadził z Krosna do Dębicy. Gronkiewicz podjął ucieczkę z Krasińskim i Korabem. Ograł ich na mecie. Jako pierwszy kolarz z Częstochowy zdołał wygrać etap w narodowym Tour. Wyścig wygrał Mieczysław Karłowicz. Najlepszym kolarzem Kolejarza był jako 17. Ireneusz Łabucki. Paweł Pyzik był 36., Grzegorz Krezel 41. Pyzik był jeszcze juniorem, ale pomimo tego był trzeci na etapie do Skarżysko-Kamiennej. Gronek nie ukończył wyścigu. Poległ w górach, gdzie przekroczył limit czasu. Jak pisał na łamach „Przeglądu Sportowego„ T. Jaroński: „Samokrytycznie przyznał, że to wstyd w taki sposób zakończyć ściganie, tym bardziej, że liczył jeszcze na sukcesy etapowe”.
W 1991 roku przeniósł się do Taxor Warta. Był piąty w prologu rozegranym w Gdańsku. Finiszował jako szósty na etapie do Piły. Dzień później był trzeci w Starogardzie Szczecińskim, podobnie jak na przedostatnim etapie do Legnicy. Wyścig po raz pierwszy wygrał Dariusz Baranowski. Gronkiewicz ukończył go na 12. miejscu. Jego klubowi koledzy byli dalej: Piotr Chmielewski 19., Pyzik 29., Grzegorz Kosmala 39., Łabudzki 51. a Jacek Banaszek 78.
W 1992 roku Częstochowa doczekała się, że znowu była miastem etapowym. Na dodatek aż na dwa dni. Najpierw rozegrano wieczorny prolog w pobliżu placu Biegańskiego, który składał się aż z 4 części: wyścigu drużynowego na dystansie 4,2 km, dwóch kryterium po 14 km oraz wyścigu australijskiego na dystansie 12,6 km. Każdy z tych wyścigów miał na celu wyłonienie lidera w poszczególnych klasyfikacjach. Żółtą koszulkę nałożył Litwin Sarkauskas. Nazajutrz rozegrano etap dookoła Częstochowy, liczący 144 km. Etap był rozgrywany na rundach prowadzonych przez Krzepice do Wielunia. W Krzepicach jest przydrożna restauracja „Jędruś”. Czekając na kolejny przejazd kolarzy, kobiety słuchały występów estradowych w wykonaniu miejscowego zespołu. Solista śpiewał „Nic do stracenia, do stracenia nie mam nic. Nawet marzenia gorzkie są jak łzy”. Mężczyźni mieli inne zainteresowania. Kiedy kolarze przejechali, chowali się w restauracji i zamawiali kolejne piwko. Wyganiał ich stamtąd okrzyk „Jadą!” Za miastem szalał silny boczny wiatr i peleton szybko rozpadł się na grupy. Pierwszy lotny finisz w Krzepicach wygrał Bielawski. Utworzyła się 13-osobowa czołówka. Potem ucieczki podjęła się trójka zawodników, z których Białorusin Patenko był pierwszym na kolejnym finiszu w Krzepicach. Na 25 km przed metą zostali oni doścignięci. Radio wyścigu podało komunikat „Pożar przy trasie”. Szczęściem nie było to nic groźnego. Sarauskas miał defekt. Kiedy z pomocą kolegów doszedł do czołówki, na 16 km przed metą uciekł samotnie Grzegorz Piwowarski i z przewagą 23 sek. wygrał etap, zostając nowym liderem wyścigu. Następnego dnia kolarze pojechali z Częstochowy do Kielc. Był upał. Pierwsza lotna premia była usytuowana w Szczekocinach. Wygrał pochodzący z tej miejscowości Sławomir Frejkowski. Uciekł razem z Chojnackim i Banaszkiem. Na końcowych rundach w Kielcach spotkali się z peletonem. Przytomnie zwolnili i jadąc za peletonem, który miał do nich 1 okrążenie straty, rozegrali pomiędzy sobą finisz. Wygrał Frejkowski. Jednak tematem dnia było ogłoszenie przez ówczesnego sekretarza generalnego PZKol Andrzeja Geilke decyzji o wymówieniach z pracy pracowników administracji związku a także pionu szkoleniowego, w tym pierwszego trenera Wacława Skarula, który przebywał na urlopie. Już wtedy związek nie miał pieniędzy i groziła mu niewypłacalność. Na trzecim etapie do Wieliczki, większość mieszkańców Buska oglądała wyścig. Podobnie zabezpieczająca przejazd kolarzy policja. Wykorzystali to złodzieje i dokonali udanego napadu na miejscowy bank. Cały wyścig wygrał po raz drugi Baranowski. Dostał za to nagrodę w formie samochodu Polonez. Głównym sponsorem wyścigu było Polskie Stronnictwo Ludowe z fanem kolarstwa Waldemarem Pawlakiem na czele. Łączna pula nagród wynosiła 330 milionów złotych (oczywiście tych starych). Jedynym kolarzem z Częstochowy, który ukończył ten wyścig był Przemysław Kott. Kotek był 39.