W 1972 roku został włączony do olimpijskiej kadry na Monachium. Tour de Pologne rozgrywany był na miesiąc przed Olimpiadą. Mendiburu uznał, że będzie to dobre przetarcie. Zabrał do Polski najlepszych swoich zawodników. Byli jeszcze Nistal, Melero, Elorriaga, Huelamo i Palavecino. Trener Polaków Henryk Łasak był innego zdania. Wolał, żeby najlepsi zawodnicy z Szurkowskim i Szozdą na czele nie wypalili się w bratobójczej walce i wysłał swoją kadrę na raczej drugorzędny wyścig dookoła Szkocji, który ci bez trudu wygrali. W tej sytuacji pozostali polscy zawodnicy zgrupowani byli w swoich drużynach klubowych. Z większych nazwisk należałoby wymienić Gazdę, Gawliczka, Magierę, Kaczmarka, Krzeszowca, Mikołajczyka, Czechowskiego i Hanusika. Zagraniczną konkurencję stanowili raczej słabi Szwajcarzy i Holendrzy. Byli Beldzy z De Cauwerem na czele, Austriacy z Schattelbauerem, Kretzem, kolarze NRD z Horstem Wagnerem. W ostatniej chwili zrezygnowali ze startu Czesi. Wyścig liczył 10 etapów. Rozpoczynał się w Warszawie, kierował na Lublin, Bieszczady, Zakopane i kończył się w Częstochowie. Z pewnością faworytem wyścigu nie był rówieśnik Viejo Tadeusz Mytnik, który jechał w barwach Floty Gdynia. Nie był to silny zespół. Oprócz Mytnika z Floty ukończył go tylko Jacek Hertel. Żeby coś ugrać Mytnik musiałby zawiązać jakieś sojusze. Do kadry został przyjęty rok wcześniej i był przygotowywany do wyścigu drużynowego. To właśnie podczas zabawy pasowania na kolarza starsi koledzy ochrzcili go ksywą „kiszkarz”. Tadek wcale nim nie chciał być. Walczył o swoje miejsce w peletonie. Udanie debiutował w Tour de Pologne w 1971 roku, w którym wygrał nawet czasówkę do Rybnika. Dzień później Mytnik uległ poważnemu wypadkowi. Jak pisał Maciej Biega, trener po przyjeździe dał mu zlecenie kurierskie. Mytnik miał zrobić w tył zwrot i dowieść zapasowe koło koledze, który stał bezradnie niedaleko mety z zepsutym rowerem. Mytnik ruszył pod prąd z takim impetem, że wpadł na jadący z przeciwka motocykl. Stracił na kilka godzin przytomność. Wyścigu nie ukończył.
W 1972 roku wyścig rozpoczął się krótkim etapem z Warszawy do Puław, wygranym przez Bonieckiego po finiszu z 17-osobowej czołówki. Za nim finiszował Nistal, który wyprzedził dzielnego Gazdę, którego wyniosło za bardzo na wirażu na stadionie. Pecha miał także Gawliczek, który odpadł z czołówki po złapaniu gumy. Na kolejnym etapie kłopoty mieli kandydaci do występów na Olimpiadzie. Najpierw Hanusik miał defekt. Pomogli mu Czechowski i Kluj, ale obaj też mieli defekty. Nie mieli zbytniej woli ścigania się i bez wyraźnych powodów wycofali się z wyścigu. Etap wygrał Henryk Rasek. Kolejnym etapem była czasówka na dystansie 26 km z Chełma do Hrubieszowa. Wygrał ją Tadeusz Ochot przed Viejo i Mytnikiem. Mistrz tej dyscypliny Magiera był piąty. Mytnik, który miał już nominację olimpijską w kieszeni (wywalczył ją w wyścigu drużynowym na torze), został nowym liderem wyścigu. A tymczasem sprytny Viejo zaczął ciułać punkty w klasyfikacji górskiej i najaktywniejszego. Wiedział co robi. Na mecie dla zwycięzców tych klasyfikacji czekały minutowe bonifikaty. Festiwal Viejo zaczął się od czwartego etapu z Hrubieszowa do Jarosława. Hiszpan wygrał go wyraźnie po końcowym wspaniałym sprincie. Nazajutrz był etap do Ustrzyk Dolnych. Viejo zaatakował już na 5 km. Został doścignięty, a premię górską na przełęczy Wyżniańskiej wygrał Janusz Kowalski. Na zjeździe Hiszpan zaatakował ponownie. Wjechał jako pierwszy z przewagą minuty na kolejną premię górską w Chapkowcach. Za Baligrodem doszła go ośmioosobowa pogoń, w której był jego rodak Huelamo. Nie było Mytnika, ale byli Gazda i Gawliczek. Wkrótce z czołówki ubył zmęczony Józef Mikołajczyk oraz po kraksie Holender Van Groezen. Na jednym z zakrętów nie wyrobił się Huleamo. Wypadł z drogi i wjechał do lasu w krzaki malin. Szybko się z nich wydostał i dołączył do czołówki. Viejo zdobył następną premie górską na Polańczyku. Ostatnią premię wygrał przed nim Nadolny, ale Hiszpan miał już w kieszeni zwycięstwo w klasyfikacji górskiej i minutę bonifikaty. Na finiszu Viejo bez trudu, z dużą przewaga ograł Nadolnego i Gazdę. Niespodziewanym nowym liderem został 22-letni Jerzy Bylicki. Wyprzedzał on o 8 sek. Gazdę, o 1,25 min. Huleamo i o 1,42 min. Mytnika. Viejo był jeszcze ósmy ze stratą 3,24 min.
Bylicki długo nie nacieszył się prowadzeniem. Oddał go już następnego dnia na etapie do Krynicy. Już po starcie zaatakowali Gawliczek, Wagner, Boniecki, Kaczmarek i jeszcze 5 zawodników. Do tej grupy dojechało potem jeszcze pięciu kolarzy z Elorriagą na czele. Ta grupa dojechała do mety, gdzie najszybszy był Hiszpan. Peleton stracił dwie i pół minuty, co oznaczało, że Wagner zdetronizował Bylickiego. On także długo nie był na prowadzeniu. W Krynicy rozegrano jazdę na czas. Wygrał ją Mytnik ale zaledwie z 5-sekundową przewagą nad Viejo. Co prawda Mytnik powrócił na prowadzenie, ale Viejo miał do niego 1,43 min. straty. By wygrać, Mytnik musiałby atakować. Sam tego nie mógł dokonać. W tej sytuacji znacznie większe szanse miał stale walczący Gazda. Był czwarty w klasyfikacji i gdyby wygrał na punkty z Viejo to też mógłby sięgnąć po zwycięstwo w wyścigu. Mało brakowało…
Nic nowego nie wniósł kolejny etap do Zakopanego wygrany przez Niemca Fiedlera. Dziewiąty etap prowadził do Suchej Beskidzkiej. Był krótki, liczył tylko 125 km, ale był niezwykle dramatyczny. Na zjazdach za Cyhrlą doszło do wielkiej kraksy peletonu. Szosa zasłana została leżącymi kolarzami. Sekściński trafił do szpitala. Van Groezen nie był w stanie dalej jechać. Wiele stracił potłuczony Boniecki. Kolarze dojechali do stadionu w Suchej Beskidzkiej. Przed wjazdem upadli Mytnk i Matusiak. Na bieżni wywrócił się atakujący czołową dwójkę Hertel. Na czele pozostali Gazda i Nistal. Zwycięzca etapu kasował 30 sek. bonifikaty, a Gazda miał do lidera stratę 56 sek. Przy wyjeździe z ostatniego wirażu na prowadzących nagle zwalił się słup z prowizorycznie umieszczonymi głośnikami spikera wyścigu. Nistal zdołał przeskoczyć przez słup. Gazda usiedział na siodełku, ale jego rower został pozbawiony kół. I tak był drugi. Awansował na trzecie miejsce. Do odrobienia zostało mu 38 sek. Ostatni etap już nic nie zmienił. Ucieczka dziewięciu dalszych w klasyfikacji kolarzy pozbawiła faworytów szansy walki o etapowe bonifikaty. Matusiak wygrał finisz w Częstochowie. Mytnik, żeby wygrać wyścig musiałby ten etap wygrać. Ale jak? Jadąc samemu przeciwko zorganizowanej ekipie Hiszpanii? Viejo, który formalnie ani jednego dnia nie był posiadaczem żółtej koszulki po dodaniu 2 minut za obie wygrane klasyfikacje został zwycięzcą wyścigu przed Mytnikiem i walecznym Gazdą.
– Wcale nie byłem pewny zwycięstwa – opowiadał na mecie Hiszpan – Musiałem włożyć wiele trudu, aby zdobywać premiowane punkty i na lotnych finiszach, i na stadionach. Na ostatnim etapie Polacy próbowali mnie raz za razem zgubić. Nadaremnie.
W następnym roku Viejo był już zawodowcem. Wsławił się jedną z najdłuższych ucieczek podczas Tour de France w 1976 roku. Uciekał przez 160 km i do mety dojechał z przewagą 22,50 min. Był dobrym zawodnikiem, ale prześladowały go choroby i pech. Piąte miejsce we Vuelcie i trzynaste w Giro w 1977 roku to były jego najlepsze osiągnięcia.
Mytnik na zwycięstwo w Tour de Pologne musiał poczekać jeszcze kilka lat.